Prezes Jarosław Kaczyński uczcił kolejną rocznicę oddania Polkom praw wyborczych, wypadającą 28 listopada. Niemal dokładnie 104 lata potem wyskoczył z bon motem o „dających w szyję” młodych Polkach. Nieodpowiedzialnych, wymigujących się od „naturalnej” roli matki. Winnych kryzysowi demograficznemu.
W komentarzach znać było m.in. strach. Publiczność na zamkniętym spotkaniu dla zwolenników PiS w Ełku klaskałaby z równym entuzjazmem, gdyby prezes puszczał bańki nosem, ale dla wielu w Polsce jest oczywiste, że ów lekceważący, pogardliwy stosunek do kobiet pobrzmiewający w głośnej wypowiedzi stał najpierw za uniemożliwianiem kobietom zakupienia tabletek „dzień po” w aptekach, a potem za lekceważeniem ich życia w wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej.
Wypowiedź prezesa PiS była zresztą szeroko komentowana na świecie; napisał o niej m.in. „The Washington Post”, włoskie „Vanity Fair”, turecka „Sözcü Gazetesi”, australijski dziennik „The Brisbane Times”, a nawet jamajska gazeta „Jamaica Observer”.
PiS grzebie w traumie
Więc co dalej? Wielu poczuło się dotkniętych osobiście. Już co czwarta para ma problem z poczęciem dziecka i będzie ich coraz więcej. Kilkanaście lat temu Polska była stolicą europejskiego in vitro.