Małe, sympatyczne roboty są stare jak science fiction. W czasach wielkich komputerów, zajmujących całe pomieszczenia, stanowiły fantazję o przyjaznej technice. W kinie miały pozytronowe mózgi i potrafiły się wysławiać (nawet jeśli używały pisków, jak R2-D2), w rzeczywistości – były raczej prostymi automatami, jak robot pies Azorek z 1961 r., jeden z bohaterów książki „Nowoczesne zabawki” Janusza Wojciechowskiego.
Dzisiejsze roboty spełniają różne funkcje – uczą programować, sprzątają mieszkania i bawią. Jedne są bardziej skomplikowane (jak wyposażony w sztuczną inteligencję piesek AIBO firmy Sony), inne to proste zabawki. Ostatnio coraz popularniejsze stają się roboty obsługujące klientów sklepów i restauracji. W jednej z sieci RTV AGD można spotkać robota, który jest jednocześnie kioskiem informacyjnym – i na życzenie klienta zaprowadzi go do odpowiedniego działu. Z jednej strony to budząca sensację atrakcja, z drugiej – jak większość tego typu aplikacji – rozwiązanie dla ludzi, którzy starają się ograniczać do minimum kontakt z drugim człowiekiem (np. z powodu wstydu).
Czytaj też: Czy robot może być osobą? Jak wyganiamy maszyny z raju
Kerfuś superstar
Kerfuś wygląda, jakby ktoś na roboodkurzaczu zamocował wózek do tac i iPada, ale najważniejszym elementem konstrukcji są uszy – czujniki. To właśnie do nich klienci mogą zbliżać dłonie, żeby wejść w interakcję z robotem, który reaguje, wyświetlając na ekranie minkę i protestując piskliwym głosem. Nagrania pokazujące Kerfusia w akcji podbiły internet (hasztag na TikToku ma 60 mln wyświetleń) i wyzwoliły fanowską fantazję. Kerfuś stał się przedmiotem niewybrednych dowcipów o podtekście seksualnym (po sieci zaczęła krążyć miejska legenda o mężczyźnie aresztowanym za próbę odbycia stosunku z robotem). Powstawały prace plastyczne, przedstawiające go jako wielkiego robota bojowego lub antropomorficzną postać w stylu moe gijinka, a z okazji Halloween pojawiły się nawet przebrania. Jedna z cosplayerek połączyła głowę robota ze strojem francuskiej pokojówki (spopularyzowanym przez anime), innej wystarczył T-shirt z logo Carrefoura i kocie uszy.
Widać tu jeszcze jeden trend – promocji „obciachowych” marek przy pomocy kultury popularnej i ironii. Niemiecki Aldi, znany z niskich cen, otworzył w Berlinie (niedaleko słynnego Checkpoint Charlie) specjalny sklep, w którym sprzedaje gadżety, takie jak kubki, koszulki i pamiątkowe torby zakupowe. W Lidlu czy Biedronce co jakiś czas pojawiają się całe kolekcje – od butów po koszulki – z logo sieci. Dyskonty i markety od dawna kierują swoją ofertę do klasy średniej, ale jak widać, muszą mierzyć się z nieciekawymi skojarzeniami – choćby dla prezesa Kaczyńskiego (wypowiedzi z 2011 i 2021 r.) i jego akolitów (niedawna akcja rozwieszania biedronkowych toreb na klamkach siedzib PO) są symbolem biedy. Tymczasem Kerfuś okazał się na tyle „cool”, że firma wysłała go w tournée po Polsce – już nie tylko mieszkańcy stolicy będą mieli okazję dotknąć uszu kota robota.
Czytaj też: Roboty inspirowane człowiekiem
Kultura kawaii
Kerfuś jest uroczy niczym japońska Hello Kitty, maskotka i najbardziej znany symbol kultury kawaii, zaprojektowana tak, żeby milczeć i słuchać, pozwalając, by odbiorcy projektowali na nią swoje emocje. Karolina Bednarz, autorka książki „Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet”, zwraca uwagę na opresyjność kultury kawaii: „Czarujący pluszowy miś Rilakkuma czy wszechobecny biały kot Hello Kitty nie mają ust, palców, są pulchne, okrągłe, dziecinne. Nie mogą normalnie chodzić, nie krzykną w proteście. Są w stu procentach bezsilne”.
Podobnie bezsilny jest Kerfuś, który jedynie odgrywa teatr protestu – to przecież zaprogramowana reakcja, która tylko prowokuje użytkowników. Robot nieprzypadkowo ma kobiecy głos (lektorka, która nagrała kwestie robota, ujawniła się na TikToku) – podobnie jak większość sztucznych inteligencji, które domyślnie mają ustawione kobiece głosy. Od mieszkającej w iPhone′ach Siri po Alexę sprzedawaną przez Amazon – cyfrowe asystentki replikują patriarchalne schematy.
Tymczasem youtuber „Kamil konstruktor” zbudował własnego, miniaturowego Kerfusia, którego zaprogramował tak, żeby głaskanie po uszkach uważał za przyjemne. Ktoś w komentarzach na TikToku poprosił o zrobienie otworu z tyłu.
Oczywiście to tylko robot – pozbawiony prawdziwych uczuć przedmiot, ale roboty podobnie jak symulacje w grach wideo stają się pewnym poligonem dla ludzkiej empatii. W sieci można znaleźć nagrania, na których ktoś dokucza czy nawet niszczy roboty rozwożące jedzenie – czy taka rage againts the machine wynika z obawy, że zostaniemy zastąpieni przez automaty, czy bliżej jej do bezmyślnej agresji, jak niszczenie kubłów na śmieci czy wiat przystankowych?
Czytaj też: Nieśmiertelność puka do naszych drzwi