Społeczeństwo

15 tys. nowych firm w rok. Ukrainki nie tylko pracują, ale i dają zatrudnienie

Punkt Urzędu Pracy do obsługi Ukraińców, Warszawa Punkt Urzędu Pracy do obsługi Ukraińców, Warszawa Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Narine Medwied do wybuchu wojny mieszkała w Browarach koło Kijowa. Miała gabinet kosmetologii estetycznej. W lipcu otworzyła kolejny. Już we Wrocławiu. To jedna z blisko 15 tys. jednoosobowych firm zarejestrowanych w tym roku przez Ukraińców. Ściślej – przez Ukrainki.

Konsul Ukrainy Jurij Tokar z niedawno otwartej we Wrocławiu placówki przyznaje, że jeszcze kilka miesięcy temu jego rodacy pytali głównie o możliwości pracy. – Ale od kilku miesięcy mam sporo sygnałów, że już pracują lub biorą udział w szkoleniach organizowanych przez władze samorządowe i urzędy pracy. Uchodźcy z Ukrainy to w większości kobiety, więc firmy, które otwierają, to albo branża gastronomiczna, albo kosmetyczna – mówi Tokar, chwaląc przede wszystkim kursy i szkolenia dla uchodźców, ale też zmianę przepisów, które ułatwiły założenie działalności gospodarczej w Polsce. Wprowadzona w marcu specustawa pozwoliła na rejestrację firm osobom, które przekroczyły granicę po 24 lutego i nie mają dokumentów poświadczających legalny pobyt w kraju.

W Fundacji Ukraina działającej we Wrocławiu od 2016 r. – do wybuchu wojny szacowano, że w stolicy Dolnego Śląska mieszka i pracuje nawet 60 tys. Ukraińców – po 24 lutego zajęto się przede wszystkim organizacją pomocy. Również prawnej. Zmiana przepisów rzeczywiście otworzyła nowe możliwości i jednoosobowych firm jest coraz więcej.

Narine Medwied z Browarów koło Kijowa też dotarła do Wrocławia. Jest kosmetologiem estetycznym z wykształceniem medycznym i uprawnieniami do iniekcji. Ma ponad 15 lat doświadczenia w zawodzie, w kosmetologii estetycznej siedem. Nowy gabinet otworzyła już w lipcu. Wpisy są po rosyjsku i po polsku, vouchery na zabiegi – opisane po rosyjsku, z myślą o klientkach z Ukrainy, które do Polski przyjechały przed wojną.

Maryna Artelemiejczuk sklep z bielizną otworzyła dwa tygodnie temu – na spółkę z Polką. Wynajęły lokal we Wrocławiu, założyły konto na Instagramie. Maryna wzięła na siebie sprowadzenie mebli z Ukrainy i towaru, jej wspólniczka – wszystkie formalności. – Na razie to początki, ale chcemy dotrzeć i do Polek, i do Ukrainek, których we Wrocławiu mieszkało dużo jeszcze przed wybuchem wojny – mówi Maryna.

Ukrainki zakładają firmy

Interpelację poselską z pytaniami o działalność gospodarczą obcokrajowców, w tym uchodźców, oraz systemowe rozwiązania dotyczące ich aktywizacji w polskim społeczeństwie złożyła niedawno posłanka Hanna Gill-Piątek (Polska 2050). Z odpowiedzi, jaką do marszałek Sejmu przekazała wiceminister rozwoju i technologii Olga Semeniuk, wynika, że od 1 stycznia do 15 listopada 2022 r. zarejestrowano 274,7 tys. działalności gospodarczych prowadzonych przez osoby fizyczne, w tym 24,4 tys., w których przedsiębiorca posługuje się innym obywatelstwem niż polskie. Ukraińcy zarejestrowali 14 427 takich firm, za nimi są Białorusini (6 493). Dla porównania: niemieckich firm jednoosobowych zarejestrowano 267, a francuskich 135.

15 tys. jednoosobowych firm założonych w ciągu tego roku przez Ukrainki naprawdę cieszy. Bo pokazuje, że wbrew temu, co mówią politycy niektórych partii, uchodźcy nie żyją na koszt Polaków – mówi Hanna Gill-Piątek, dodając, że wciąż kluczowym problemem są mieszkania. Jest ich za mało i są za drogie.

25 lutego, dzień po wybuchu wojny, ruszyła pierwsza edycja Programu Aktywizacyjnego dla Cudzoziemców na lata 2022–23 „Razem Możemy Więcej”. Przyznano dofinansowanie dla 115 projektów (104 mln zł). Jednostki samorządu, organizacje pozarządowe oraz instytucje rynku pracy mogły ubiegać się o dotacje na projekty w wysokości od 300 tys. do 1,5 mln zł. Główną grupą beneficjentów programu są obywatele Ukrainy, którzy opuścili swój kraj w związku z trwającą wojną. Działaniami pomocowymi objętych ma zostać minimum 43 tys. cudzoziemców.

Nad pilotażowym programem, który ma być podstawą do stworzenia kompleksowej strategii włączenia grup dotychczas marginalizowanych czy zagrożonych wykluczeniem, pracuje Zespół Ekspercki do spraw Programu Integracji Społecznej „Wzajemnie Potrzebni”. Głównym celem jest przetestowanie wdrożenia zintegrowanej usługi wsparcia dla nowo przybyłych obywateli Ukrainy, repatriantów i osób z grup narażonych na wykluczenie. Opiera się na trzech obszarach: mieszkaniu, pracy i edukacji. Z jednej strony ma wykorzystywać potencjał mniejszych miejscowości, z drugiej zmniejszać deficyty demograficzne wsi i małych gmin miejskich, a w efekcie uzupełniać braki kadrowe w sferze usług społecznych i rolnictwa.

Coś w nas drgnęło

18 grudnia obchodzono ustanowiony przez ONZ Międzynarodowy Dzień Migranta. Prof. dr hab. Izabela Grabowska z Centrum Badań nad Zmianą Społeczną i Mobilnością w Akademii Leona Koźmińskiego, twórczyni portalu Mojamigracja.org, wskazuje na najważniejsze problemy w Polsce. – Część Ukrainek potrzebuje więcej czasu, aby odnaleźć się na polskim rynku pracy, zwłaszcza pogodzić pracę z opieką nad dziećmi, a także przestawić się na unijny rynek pracy. Największym wyzwaniem cały czas jest zakwaterowanie. Najważniejsze jest wsparcie samorządowców, aby mogli zarówno powiększać zasoby mieszkań komunalnych, jak i społeczne agencje najmu – mówi prof. Grabowska i wylicza: w dziesięć miesięcy od eskalacji wojny granicę z Polską przekroczyło prawie 8,2 mln obywateli Ukrainy, z czego ponad 6 mln wróciło do ojczyzny.

W tym roku wydano Ukraińcom prawie 1,1 mln unikalnych numerów PESEL, połowę dzieciom. 42 proc. otrzymały kobiety i tylko 4 proc. mężczyźni. Prawie 7 proc. numerów PESEL wydano osobom w wieku emerytalnym. Wiele osób przyjechało po tzw. sieciach migranckich, czyli kontaktach, które miały wśród migrantów zarobkowych z Ukrainy – przed wojną było to ok. 1,2 mln ludzi. Co trzecia kobieta, która dostała PESEL, pracuje w Polsce.

Jak pokazują sondaże, od kiedy państwo przestało stymulować „kryzys migracyjny i bezpieczeństwa” na białorusko-polskiej granicy, nasze społeczeństwo zaczęło widzieć ludzi, a nie abstrakcyjną granicę i politykę państwa. To dzięki aktywistom i organizacjom pozarządowym coś drgnęło i przerodziło się w falę solidarności z migrantami wojennymi, choć cały czas w Polsce są stosowane podwójne standardy wobec migrantów przymusowych i uchodźców – mówi prof. Grabowska, przypominając, że wszyscy migranci i uchodźcy, migrantki i uchodźczynie są ważni. I ci na ukraińskiej, i ci na białoruskiej granicy z Polską.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną