Społeczeństwo

Co będzie z katechezą? Episkopat wciska guzik, Przyłębska pędzi z odsieczą

Z katechezą w szkole publicznej mamy dwa problemy: prawno-polityczny i edukacyjny. Z katechezą w szkole publicznej mamy dwa problemy: prawno-polityczny i edukacyjny. Marco Ceschi / Unsplash
Według Kościoła mamy do czynienia z kolejnym atakiem na katolicyzm jako esencję polskości. Episkopat nacisnął guzik puszczający w ruch ciąg technologiczny, którym wciąż zawiadują dwie panie niekryjące swych propisowskich sympatii.

Z katechezą w szkole publicznej mamy dwa problemy: prawno-polityczny i edukacyjny. Trybunał mgr Przyłębskiej „zabezpieczył” właśnie, czyli zawiesił wdrożenie rozporządzenia szefowej resortu oświaty Barbary Nowackiej o organizacji zajęć szkolnych z katechezy, nieprecyzyjnie nazywanych lekcjami „religii”.

Zarządzenie ma służyć uporządkowaniu katechezy w szkołach publicznych poprzez łączenie uczniów szkół podstawowych z trzech grup wiekowych: najmłodsze z młodszymi (klasy I–III), średnie ze średnimi (IV–VI), najstarsze z najstarszymi (VII–VIII). Dotyczy to szkół, w których na katechezę zgłosi się w danej klasie mniej niż siedmioro uczniów. Rozporządzenie ma obowiązywać od 1 września. Zarazem ministra Nowacka zarządziła, że za rok liczba zajęć z katechezy zmniejszy się z dwóch do jednej.

Czytaj też: Nowa podstawa programowa. Lepsza? Odrobinę. Trzeba wyrwać język polski z kokonu lektur

Katecheza i konstytucja

Aspekt prawny tych racjonalnych decyzji organizacyjnych stał się przedmiotem sporu między resortem a Kościołem rzymskokatolickim i związkami wyznaniowymi zrzeszonymi w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Chodzi m.in. o dwie największe po rzymskokatolickiej konfesje w Polsce: prawosławnych i ewangelików augsburskich (luteran). Poparły one petycję Kościoła do pierwszej prezes Sądu Najwyższego, aby poprosiła Trybunał nie-Konstytucyjny o sprawdzenie rozporządzenia ministry Nowackiej pod kątem zgodności z obowiązującymi ustawami, w tym konstytucją. Autorzy petycji sprawiają wrażenie, jakby nie słyszeli o wątpliwym statusie prawnym obu pań, a w konsekwencji o wątpliwym statusie prawnym ich decyzji.

Petycja krytykuje tryb zmiany proponowanej przez resort oświaty – bez formalnych konsultacji z władzami kościelnymi – oraz za krótki okres tzw. vacatio legis, czyli zbyt szybkie tempo wdrożenia rozporządzenia. A to zdaniem autorów petycji może skutkować utratą zatrudnienia przez część osób prowadzących zajęcia z katechezy, bo nie będą miały dość czasu, aby się przekwalifikować na nauczycieli innych przedmiotów. Na dodatek proponowana reorganizacja może zdaniem autorów petycji wywołać chaos, który pozbawi uczniów i rodziców gwarantowanego w konstytucji prawa do wychowania zgodnego z ich przekonaniami.

Czytaj też: PSL chce wychowania patriotycznego dla szkół. Dlaczego pędzi z tym projektem, jakby go wilki goniły?

Episkopat wciska guzik

Spór podzielił także prawników, w tym specjalistów od konstytucji, oraz opinię publiczną. Nie wszyscy eksperci popierają petycję związków wyznaniowych. Czy na pewno organizacja zajęć w przedszkolu i szkole podstawowej musi zaprzątać uwagę Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego? Czy nie wystarczy rzetelne przyjrzenie się przez najbliższy rok, jak reorganizacja faktycznie funkcjonuje? Być może usprawni ona, a nie utrudni, korzystanie przez chętnych z katechezy. Nie mówimy tu przecież ani o eksmisji katechezy, ani o zmniejszeniu liczby zajęć, tylko o racjonalizacji systemu w tym punkcie. Redukcja do jednej godziny tygodniowo ma obowiązywać dopiero od września przyszłego roku.

Otóż okazuje się, że nie wystarczy. Tu zaczyna się spór czysto polityczny. W interpretacji Kościoła mamy do czynienia z kolejnym atakiem na niego i katolicyzm jako esencję polskości. A skoro tak, to episkopat nacisnął guzik puszczający w ruch ciąg technologiczny, którym wciąż zawiadują dwie panie niekryjące swych propisowskich sympatii: prezeska SN Małgorzata Manowska i przewodnicząca TnK Julia Przyłębska.

Czytaj też: Lista lektur w stylu macho. PiS się ucieszy. Musimy porozmawiać, Ministro!

Przyłębska rzuca kłody Nowackiej

Wynik można było z góry przewidzieć. Petycja została przez Manowską przekazana Przyłębskiej, a Przyłębska rzuciła kłodę pod nogi „lewaczce” Nowackiej. W praktyce „zabezpieczenie” prawdopodobnie podzieli los innych „zabezpieczeń” ogłaszanych przez gremium Przyłębskiej. Służą one przede wszystkim zabezpieczeniu interesów politycznych i prawnych PiS, a nie poprawie kondycji wymiaru sprawiedliwości, zdemolowanego w ciągu ośmiu lat rządów obozu Kaczyńskiego i Ziobry.

Dobrostan młodzieży i edukacji publicznej jest dla wielu polityków ważny tylko wówczas, gdy mogą na tym coś ugrać w sensie poparcia wyborczego. Polska szkoła wymaga głębokich zmian, które pozwolą jej osiągać wyniki na poziomie światowych potęg edukacyjnych. Kruszenie kopii akurat o katechezę to w tym sensie strata czasu. Lekcje religii mogłyby odbywać się w parafiach i szkołach wyznaniowych. W szkole publicznej przyszłość ma wiedza o religiach świata.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną