Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

„Nie na moim podwórku!”. Lokalna Polska protestuje. Drukuje ulotki, pisze, walczy

Protest przeciwników planowanej trasy S7 w Krakowie Protest przeciwników planowanej trasy S7 w Krakowie Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl
Protestujemy w obronie lasów, przeciwko deweloperom czy inwestycjom, które zmieniają spokojne wioski w trasy szybkiego ruchu. Decydentów to irytuje, dla socjologów i politologów to zjawisko budujące.

Dr Katarzyna Grzybowska-Walecka, politolożka z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, związana z Uniwersytetem Oksfordzkim i Europejskim Instytutem Uniwersyteckim we Florencji, protestami zajmuje się naukowo. Głównie tymi dużymi, politycznymi, ale dostrzega ich podobieństwo do tych mniejszych, lokalnych – to poczucie przynależności do grupy.

Protest jest formą zajęcia stanowiska w konkretnej sprawie, jest potrzebny danej społeczności – mówi dr Grzybowska-Walecka. Jak dodaje, w małych miejscowościach znacznie trudniej przekonać do niego wszystkich. – Z drugiej strony wystarczy, że znajdzie się kilka osób, które rzeczywiście się zaangażują i staną ambasadorami sprawy, mając przy tym autorytet w danej miejscowości. Wtedy łatwiej przyciągnąć innych.

Tak było w przypadku Dolnośląskiego Stowarzyszenia Ekologicznego, którego założycielem i prezesem został nieżyjący już prof. Bogusław Banaszak, w latach 2017–18 członek Trybunału Konstytucyjnego. Stowarzyszenie protestowało przeciwko wytyczonej trasie obwodnicy autostradowej Wrocławia. Skutecznie, bo ostatecznie przebieg AOW zmieniono.

Dla politolożki istotne jest tu poczucie sprawczości – twórcze i konsolidujące. – Tak realnie tworzy się społeczeństwo obywatelskie. Na samym dole, z parteru. Lokalne społeczności widzą, że mają dużo możliwości wpływania na to, jak wygląda ich otoczenie – podkreśla dr Grzybowska-Walecka.

Ekspresówka z emocjami

S12. Precyzyjniej 60-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej Łódź–Tomaszów–Kozenin. Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych inwestycję, czyli budowę „eski”, zaplanowała na lata 2031–34. Wójt gminy Rokiciny, przez którą trasa ma przechodzić, mówi, że on sam o tej drodze słyszy od kilkudziesięciu lat.

Reklama