W ostatnim grupowym meczu na mundialu Polska nie miała szans z Argentyną, uległa 0:2. Ale dzięki wynikowi drugiego meczu w grupie między Arabią Saudyjską a Meksykiem (1:2) nasza reprezentacja nie wyjeżdża z Kataru. Gorzej, że właściwie jedynym jasnym punktem był Wojciech Szczęsny, który obronił rzut karny Leo Messiego.
Rosła przewaga Argentyny i niepokój Polaków
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego jedno zostało rozstrzygnięte. Zwycięzca polskiej grupy spotka się w jednej ósmej finału z Australią, a druga drużyna z Francją. Australia uporała się z zadziwiająco bezbarwną Danią 1:0, a Tunezja pokonała już wcześniej pewną awansu Francję – także 1:0. Żeby się interesować tym zestawieniem, trzeba było najpierw postarać się o dobry wynik w naszym ostatnim meczu.
Trener Czesław Michniewicz wybrał zawodników sprawdzonych w ostatnim boju z Arabią Saudyjską. Z jednym wyjątkiem. W ataku obok Roberta Lewandowskiego ustawił Karola Świderskiego, a nie Arkadiusza Milika. To małe zaskoczenie, bo wydawało się, że Milik nie zawiódł kilka dni temu. Przewidywaliśmy raczej, że może nie zmieścić się w składzie, ale dlatego, że Lewandowski po prostu nie będzie miał obok siebie drugiego napastnika.
Wiadomo było, że remis z Argentyną, bez względu na wynik równolegle odbywającego się spotkania Arabia Saudyjska – Meksyk, zapewnia nam co najmniej drugie miejsce w tabeli. Dla naszych przeciwników 1 pkt to było jednak za mało.
Oczywiście wariantów było mnóstwo, bo żadna z czterech ekip nie celowała tylko w godne pożegnanie z mundialem.
Zaczęło się dość niewinnie. Piłkę znacznie częściej mieli zawodnicy Lionela Scaloniego, ale Polacy też potrafili wymienić kilka podań. Pojawiali się nawet w okolicach pola karnego Argentyny. Leo Messi występował głównie jako rozgrywający, tylko że z jego podań nie potrafili skorzystać koledzy.