Świat

Strach i adrenalina

Kim jest Polak, który walczy w Donbasie po stronie ukraińskiej

Forum
Gdybyśmy tego nie robili, Ukrainy już dawno by nie było – mówi Polak, który zaciągnął się do batalionu Donbas, żeby walczyć z rebeliantami.

Do ochotniczego batalionu Donbas dołączył kilka miesięcy temu. Posługuje się pseudonimem „Polak”, chce zwalczać rebeliantów i studzić imperialistyczne zapędy Rosjan. Zachowuje anonimowość – głównie z obawy, że uznano by go w Polsce za przestępcę.

W świetle prawa nie wolno mu służyć innemu krajowi – za podobny proceder grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Zanim podejmie się służbę, należy uzyskać zgodę MSW albo MON. Polak zapewnia, że Ukraińcy – za poświęcenie – są skłonni nadać mu obywatelstwo. Wówczas nie podlegałby karze, ale odpowiadał na rozkazy wyłącznie ukraińskiego sztabu.

Twierdzi, że nikt mu nie płaci. – To taki, nazwijmy to, wolontariatmówi Agnieszce Lichnerowicz w rozmowie dla Radia TOK FM. Do wyjazdu nikt go nie namawiał, decyzję podjął sam. Jego dziadek ze strony matki jest Ukraińcem, bywał więc już w tych stronach.

Działa z pobudek ideologicznych. – Kto zna historię, ten wie, że jeśli oni zdobędą Ukrainę, już się nie zatrzymają. Polak nie wierzy w moc sprawczą NATO, w zapewnienia o bezpieczeństwie. Historia dowodzi – zauważa – że Rosjanie zawsze kierują się ku Polsce, chcą graniczyć z Niemcami. – Tak jest od pięciuset lat – mówi. – W 1938 r. mówiono, że pokój jest zagwarantowany. Rok później Polski już nie było – przypomina.

Zamiast siedzieć przed telewizorem

Polak wybiera front zamiast wygodnego życia. – Większość siedzi przed telewizorem, zajmuje się dziećmi – zauważa. – Te dzieci w końcu wyrastają, rodzina może się rozpaść. I trzeba sobie powiedzieć, co dalej. „Polak” wybrał wojnę i – jak twierdzi – nie żałuje tej decyzji. Nie chce zostawiać Ukraińców zdanych na siebie.

I choć są mu za to wdzięczni – boją się. – Jeśli złapią mnie Rosjanie, będę gwiazdą Russia Today.

Ale Polak nie odchodzi. Kwestionuje za to słuszność walki w Afganistanie. – Jakie my tam mamy interesy? – pyta. – Wysłanie 50 kamizelek kuloodpornych do sąsiada, który walczy z odwiecznym wrogiem, to wielki problem. Musieli Ukraińcy pojedynczo je nosić przez granicę. Przecież to kpina!

Zdaniem Polaka właśnie nowoczesnej broni Ukraińcom potrzeba. Walczą rosyjską, jak twierdzi, nic niewartą. Szczęśliwie dla nich Rosjanie – ocenia – nie mają wielkiej motywacji. – Są świetnymi żołnierzami, gdy bronią swojej ojczyzny. Teraz tego nie robią. Ich morale jest słabe, dostają w dupę.

O nową Ukrainę

Polak wspomina noc tzw. nowych porozumień mińskich. – W ciągu 10 minut straciłem dwóch przyjaciół. Mgła, wielka góra, nie wiesz, gdzie jesteś, mróz, żadnych śpiworów. Sześć godzin leżeć na ziemi i strzelać nie wiadomo do kogo. Miało być zawieszenie broni, a cały czas leciały bomby – relacjonuje. „Hardkor” i „przerażenie”. Najgorzej, gdy ktoś obok umiera i prosi, żeby go dobić. – W niedzielę tak było. Nikt nie był w stanie tego zrobić. Dopiero odzyskaliśmy ciało.

Polak nie uważa się za mordercę. Raczej za obrońcę. – Żołnierz nie jest mordercą. W moim batalionie 80 proc. ludzi to ukraińscy Rosjanie i 80 proc. ma wyższe wykształcenie. To nie są zboczeńcy i psychopaci.

Uważa, że gdyby nie ochotnicy, Ukrainy już by nie było. Podupadło morale wyższych oficerów, politycy ubijają na wojnie interesy. Siła w armii, której liczebność – szacuje Polak – wzrosła z 6 do 200 tys.

Obie strony zbierają żniwo tej wojny. – Oni się nie boją umierać za Ukrainę, boją się umierać za tę Ukrainę, która była. Oligarchiczną. I jeżeli oni nie zmienią systemu, to jest dramat, lepiej ich rozpuścić do domu. Bo za co oni umierają?

Polak czuje strach, modli się, czasem żałuje. Ale podnosi go adrenalina. – Kiedy opuszcza się pozycję, jest się szczęśliwym. A po kilku dniach zaczyna czegoś brakować. Wojna – zapewnia – nie ma w sobie nic z romantyzmu. – To smród, brud, gówno, mocz, krew i strach, zimne żarcie. Niewyspanie.

Chciałby, żeby Ukraińcy w tej wojnie wygrali. – Słabo to wygląda ocenia. – Ciągle oddajemy pozycje. Ale bronią się, walczą. – Gdybyśmy tego nie robili, Ukrainy już by nie było – mówi.

Posłuchaj całej rozmowy w Radiu TOK FM:

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną