Uczniowie szkół średnich rzucili wyzwanie potężnemu lobby producentów, handlarzy i posiadaczy broni zorganizowanemu w Krajowym Stowarzyszeniu Strzeleckim (NRA), które od lat blokuje wszelkie restrykcje, przekupując członków Kongresu milionowymi donacjami na ich kampanie wyborcze.
March for Our Lives (Marsz w obronie naszego życia) w stolicy USA był odpowiedzią młodzieży na epidemię masowych zabójstw w szkołach dokonywanych przez szaleńców-psychopatów, którzy bez trudu zaopatrują się w pistolety maszynowe, gwarantujące im maksymalną liczbę ofiar. Młodych Amerykanów poparli celebryci – George Clooney, Oprah Winfrey, gwiazdy rocka – i ich rówieśnicy w wielu krajach Europy i Azji.
Czytaj także: Czy demokracja amerykańska jest na zakręcie?
Nastolatkowie za zakazami
Protestujący to przedstawiciele pokolenia urodzonych po 2000 roku, wychowanych w Ameryce po ataku 9/11, kiedy kraj żył pod presją terrorystycznego zagrożenia. Seria masakr w szkołach w ostatnich latach spotęgowała tę atmosferę lęku. Nastolatki mają dość nauki w szkołach, których muszą chronić uzbrojeni strażnicy i gdzie coraz częściej urządza się musztry-ćwiczenia na wypadek wtargnięcia szaleńca z szybkostrzelnym pistoletem AR-15. Domagają się zakazu sprzedaży cywilom tego rodzaju broni i uszczelnienia kontroli nabywców pistoletów i strzelb. W czasie demonstracji w Waszyngtonie zapowiedzieli, że jeśli nie doczekają się od polityków działań w tym kierunku, usuną ich z urzędów.