Generał, stojący na czele amerykańskich sił na Półwyspie Koreańskim i zarazem głównodowodzący stacjonujących tam sił ONZ, zablokował w sierpniu inspekcję torów z Korei Południowej do Korei Północnej. Wstrzymuje to prace nad realizacją planu ustanowienia połączeń kolejowych między oboma państwami koreańskimi i resztą Azji Wschodniej.
Taktyczna złośliwość Amerykanów
W zamyśle południowokoreańskiego prezydenta Moon Jae-ina ich budowa miałaby doprowadzić do otwarcia Korei Północnej, przynajmniej gospodarczego. Dlatego uniemożliwienie przeglądu torów pod błahym pretekstem postawiło w niewygodnym położeniu zarówno Koreę Południową, czyli jednego z najważniejszych sojuszników USA w Azji, jak i osobiście Moona, zdeterminowanego, by szukać zbliżenia z Północą.
Obserwatorzy widzą w blokadzie taktyczną złośliwość Amerykanów. Ma ona wynikać z poważnego impasu, w jakim znalazły się negocjacje między Ameryką i Koreą Północną. W minionych miesiącach jej przywódca Kim Dzong Un zobowiązał się oddać swój arsenał nuklearny, ustalił to m.in. podczas szczytu z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Singapurze. Ale wbrew zapewnieniom Trumpa, a zgodnie z przewidywaniami specjalistów, rozbrajanie Korei Północnej okazuje się procesem wybitnie żmudnym.
Koree zakładnikiem sporu Ameryki i Chin
Sam Trump, który jeszcze w Singapurze ogłosił, że problem koreański rozwiązał, jest teraz sfrustrowany niemrawym tempem negocjacji. Północ – nie może być tu zaskoczeń – twardo się handluje, nie wypełnia amerykańskich życzeń i stawia własne żądania.