Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Macron straszy powołaniem mini-Schengen bez Polski

Prezydent Francji Emmanuel Macron Prezydent Francji Emmanuel Macron Emmanuel Macron / Facebook
Łatwo sobie wyobrazić, jak w krajach wykluczonych ze strefy narasta narracja o dominacji wspólnoty przez zachodnie elity, zwiększa się eurosceptycyzm, a wraz z nim – poparcie dla partii antyunijnych.

Strefa Schengen wymaga naprawy. Tak przynajmniej uważa prezydent Francji Emmanuel Macron, który na czwartkowej konferencji prasowej zaapelował o naprawę porozumienia znoszącego kontrole na przejściach granicznych między sygnatariuszami. Według Macrona przyczynkiem do zmian jest oblanie egzaminu z solidarności przez część krajów strefy Schengen podczas kryzysu migracyjnego.

Czytaj też: Macron chce przemeblować Unię

Grupa Wyszehradzka się wyłamuje

W szczycie kryzysu w latach 2015–16 państwa Europy Środkowej, w tym Polska, odmówiły przyjęcia uchodźców i migrantów w ramach unijnego systemu relokacji. Postawa krajów naszego regionu spotkała się z głośną krytyką zachodnich członków wspólnoty, a Komisja Europejska pozwała w tej sprawie Polskę, Węgry i Czechy do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu – TSUE zajmie się tą kwestią w połowie maja.

Macron nie jest pierwszym politykiem w Unii, który wyszedł z pomysłem odświeżenia Schengen. Już w 2015 r. rządy Austrii, Belgii, Holandii, Luksemburga i Niemiec omawiały między sobą pomysły na dostosowanie strefy do realiów kryzysu migracyjnego. To wówczas termin mini-Schengen zaistniał w Brukseli. Pięć wspomnianych rządów rozważało możliwość pomniejszenia strefy do własnych terytoriów, co miałoby je uchronić przed napływem migrantów z innych krajów Unii.

Czytaj też: Straż Graniczna łamała prawo nie wpuszczając uchodźców

Presja na Włochy i Grecję

Najbardziej konsekwentnie pomysł sondowali Holendrzy, ale nie znaleźli dla niego szerszego poparcia w Unii.

Reklama