To nie pierwsza konfrontacja włoskiego rządu z organizacjami zajmującymi się ratowaniem uchodźców próbujących dostać się do Europy przez Morze Śródziemne. W ciągu niecałych 12 miesięcy u władzy koalicyjny gabinet skrajnie prawicowej Ligi i populistycznego Ruchu 5 Gwiazd wielokrotnie sprzeciwiał się przyjmowaniu kolejnych grup migrantów uratowanych na morzu. Jednocześnie, głównie głosem Matteo Salviniego, apelował do Brukseli. Najpierw prośbą o pomoc, potem groźbą, m.in. zablokowania rozmów o unijnym budżecie, jeśli wspólnota nie zmodyfikuje mechanizmu relokacji uchodźców.
Matteo Salvini kategorycznie odmawia
Polityczne dyskusje stoją w martwym punkcie. W tym samym czasie sytuacja na południu Włoch i należących do kraju śródziemnomorskich wyspach, na czele z Lampedusą, drastycznie się zaognia. Salvini kategorycznie odmawia przyjęcia kolejnych migrantów. Na jego głównego wroga wyrosła w tym czasie organizacja Sea Watch, zarejestrowana w Holandii fundacja zajmująca się ratowaniem uchodźców na morzach południa Europy. Od wybuchu kryzysu w 2015 r. zrealizowała trzy szeroko zakrojone operacje pomocowe, ratując przed utonięciem kilka tysięcy osób. W tej chwili trwa czwarta, nazwana Sea Watch 3, tak samo jak statek ratowniczy, który ją realizuje.
W interpretacji włoskiego rządu działania Sea Watch są nielegalne. Salvini nie uważa ratowania uchodźców za akcje humanitarne, ale za narzędzie pozwalające na nielegalne przekroczenie granicy osom nieposiadającym właściwych dokumentów.