Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nie ma wątpliwości: Iran uderzy. Pytanie, na ilu frontach

Teheran, uroczystości pogrzebowe gen. Kasima Sulejmaniego. 6 stycznia 2020 r. Teheran, uroczystości pogrzebowe gen. Kasima Sulejmaniego. 6 stycznia 2020 r. Rouzbeh Fouladi / Forum
Na kopułę meczetu Jamkaran w Ghom, świętym mieście szyitów i najważniejszym ośrodku religijnym w kraju, wciągnięto czerwoną flagę – symbol przelanej krwi, męczeństwa i zemsty. Na odwet Iranu w napięciu czeka teraz cały świat.

Trumna z ciałem gen. Kasima Sulejmaniego, legendarnego dowódcy brygady al-Kuds, przemierzyła miasta w Iraku i Iranie. Demonstracje, jakie towarzyszyły uroczystościom żałobnym, przywoływały na myśl tłumy uczestniczące w ostatniej drodze założyciela Islamskiej Republiki ajatollaha Chomeiniego w 1989 r.

Zabójstwo Sulejmaniego przez wielu Irańczyków i ich szyickich sojuszników jest postrzegane jako akt wojny, a sam generał – jako męczennik, którego śmierć musi zostać pomszczona. Ajatollah Ali Chamenei, duchowy i polityczny przywódca Iranu, czy Mohammad Dżawad Zarif, jego minister spraw zagranicznych, już zapowiedzieli odwet. Dla władz w Teheranie to kwestia egzystencjalna: muszą odpowiedzieć tak, by nie stracić twarzy, będą też próbować zbić na sprawie kapitał i skonsolidować wokół siebie irańskie społeczeństwo, aby odzyskać nadwerężoną ostatnimi protestami legitymizację. Nie miejmy wątpliwości: Iran uderzy w wybranym przez siebie czasie i miejscu, a być może nawet na wielu frontach.

Czytaj też: Świat zamarł i czeka. Na wojnę?

Duża armia, słabo wyszkolona

Wybuch wojny konwencjonalnej jest wysoce nieprawdopodobny. Irańska armia jest wprawdzie silniejsza niż innych państw, które w ciągu ostatnich kilkunastu lat atakowały USA – Iraku Saddama Husajna, Libii Muammara Kaddafiego czy reżimu talibów w Afganistanie – ale wydatki na zbrojenia pozostają znacznie niższe.

Reklama