Jednodniowa wizyta Władimira Putina w Izraelu z okazji obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz budziła wiele emocji nie tylko ze względu na napięcie w relacjach z Polską i zapał tego przywódcy do przepisywania historii. Izraelczycy, nawet jeśli rosyjskie rozgrywki mało ich interesują, czekali na Putina z nadzieją. Od miesięcy liczą na jego „wielkoduszność” i ułaskawienie Naamy Issachar – Izraelki, która zrządzeniem losu i na swoje nieszczęście stała się kartą przetargową w rękach Kremla.
Czytaj też: Putin odgrzewa propagandową wojnę z Polską
W Rosji do więzienia za narkotyki
Issachar ma 26 lat. W kwietniu 2019 r. została zatrzymana na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, skąd miała lecieć do Tel Awiwu. Wracała z Delhi, gdzie przez trzy miesiące praktykowała jogę, i z przesiadką, bo chciała zaoszczędzić.
Naamie nie udało się wsiąść do samolotu. W jej bagażu rejestrowanym służba kontroli znalazła 9,5 g haszyszu (według niektórych źródeł 6 g, a według innych była to marihuana). Mimo że Issachar w Rosji nie miała dostępu do bagażu ani nie wyszła poza strefę transferową lotniska, decyzją moskiewskiego sądu skazano ją na siedem i pół roku więzienia. Wyrok zapadł w oparciu o często wykorzystywane do fabrykowania spraw paragrafy 228 i 229 kodeksu karnego. Mimo apelacji i wstawiennictwa prezydenta Izraela został podtrzymany.