Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Targi o nowy budżet UE. Krytyka ustępstw wobec Polski

Szef Rady Europejskiej Charles Michel i premier Mateusz Morawiecki. 26 listopada 2019 r. Szef Rady Europejskiej Charles Michel i premier Mateusz Morawiecki. 26 listopada 2019 r. Hubert Mathis / Forum
Szef Rady Europejskiej Charles Michel próbuje złagodzić cięcia i osłabić regułę „pieniądze za praworządność”. Nie podoba się to m.in. Niemcom, Holendrom, Belgom i Duńczykom. Groźba klapy wciąż wisi nad budżetowym szczytem UE.

Następca Donalda Tuska Charles Michel przedstawił pod koniec ubiegłego tygodnia projekt kompromisu budżetowego na lata 2021–27, który będzie tematem szczytu zaczynającego się w najbliższy czwartek w Brukseli. Do ugody trzeba jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich.

Unijni ministrowie w poniedziałek obradowali nad tym projektem i sygnały o losach szczytu nie były przesadnie optymistyczne. Wiadomo, że główni płatnicy protestują przeciw zbyt dużym składkom. Konrad Szymański przekonywał, że ze względu na podziały „trudno wyobrazić sobie porozumienie” już w tym tygodniu, choć np. Polska deklaruje gotowość do rozmów o kształcie mechanizmu „pieniądze za praworządność”, a nawet niezbyt głośno narzeka na odchudzenie swej koperty w podziale funduszy.

Czytaj też: Fundusze UE za praworządność? Debata o sytuacji w Polsce

Michel łagodniejszy dla Warszawy

Zasada „pieniądze za praworządność” to przede wszystkim efekt tego, co w ostatnich latach dzieje się w Polsce i na Węgrzech. Nacisk kluczowych krajów i europarlamentu (który zatwierdza finalną wersję budżetu) sprawia, że trudno wyobrazić sobie zgodę na nową „siedmiolatkę” bez powiązania wypłat z przestrzeganiem zasad państwa prawa.

W oryginalnym projekcie „pieniądze za praworządność” z 2018 r. decyzje o zawieszeniu bądź ścięciu wypłat dla krajów z systemowymi brakami w praworządności miała podejmować de facto Komisja Europejska.

Reklama