Szef Rady Europejskiej Charles Michel (następca Donalda Tuska) dziś o godz. 5:31 ogłosił ugodę na szczycie budżetowym, który zaczął się w piątek rano. 25 minut zabrakło posiedzeniu unijnych przywódców do pobicia rekordu długości szczytu z Nicei z 2000 r.
Charles Michel ogłasza: Deal!
Michel od piątku ogłaszał przerwy, planował nocne posiedzenia, które nie kończyły się kompromisem. Ale cały czas toczyły się istotne spotkania w mniejszych grupach. Na przykład w nocy z soboty na niedzielę Michel z Angelą Merkel i Emmanuelem Macronem usiłowali dowiedzieć się od holenderskiego premiera Marca Ruttego, czy pójdzie na jakikolwiek kompromis w sprawie tzw. Funduszu Odbudowy po koronakryzysie. Francuski prezydent w pewnym momencie teatralnie opuścił salę (szykowano już podobno samolot do Paryża), ale ani Francuz nie opuścił Brukseli, ani Holender (najbardziej jastrzębi z tzw. klubu oszczędnych) nie ustąpił.
Największą kością niezgody była bowiem od początku wielkość nowego funduszu i sposób zarządzania nim. Michel proponował najpierw ścięcie najważniejszej, czyli dotacyjnej części z 500 mld euro (według propozycji Komisji Europejskiej) do 450 mld, ale holenderski premier z resztą „oszczędnych” (Austria, Szwecja, Dania, a na tym szczycie też Finlandia) nie chciał o tym słyszeć. Proponowali redukcję prawie o połowę.
W poniedziałek Michel położył na stole nową propozycję: ścięcie do 390 mld, ale okupione dużym zwiększeniem „rabatów”, czyli ulg w budżetowych składkach m.in. dla Austrii. Holendrzy domagali się też, by wszystkie kraje jednomyślnie zatwierdzały plany reform finansowanych z Funduszu Odbudowy (stanęło na głosowaniu większościowym). I dziś nad ranem szef Rady Europejskiej ogłosił na Twitterze: „Deal!”.