Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Trump dziękuje policji i podsyca lęki. Groźna gra o reelekcję

Donald Trump przyjechał we wtorek do Kenoshy w stanie Wisconsin, ale nie po to, by złożyć wyrazy współczucia rodzinie Jacoba Blake′a, postrzelonego w plecy przez białego policjanta. Donald Trump przyjechał we wtorek do Kenoshy w stanie Wisconsin, ale nie po to, by złożyć wyrazy współczucia rodzinie Jacoba Blake′a, postrzelonego w plecy przez białego policjanta. Leah Millis / Reuters / Forum
Wizyta Trumpa w Kenoshy potwierdza, że swoją kampanię oparł na podsycaniu lęku przed anarchią, której rasowe rozruchy mają być dowodem. Czy taktyka ta przyniesie sukces?

Donald Trump przyjechał we wtorek do Kenoshy w stanie Wisconsin, ale nie po to, by złożyć wyrazy współczucia rodzinie czarnoskórego Jacoba Blake′a, postrzelonego dziesięć dni temu w plecy przez białego policjanta tak, że do końca życia pozostanie na wózku inwalidzkim. Nie przybył tam też po to, by uspokoić nastroje w ogarniętym zamieszkami mieście. Wizyta była częścią jego kampanii o reelekcję – oskarża demokratów o zachęcanie do rozruchów, które w rzeczywistości sam podsyca. Licząc, że w obawie przed chaosem i przemocą biali Amerykanie poprą go jako lidera „prawa i porządku”.

Czytaj też: Protest w NBA wywraca amerykański sport

Trump o policji: „Wspaniała robota”

W Kenoshy Trump nie spotkał się z rodziną Blake′a. Na konferencji prasowej wystąpił tylko razem z parą afroamerykańskich pastorów z kościoła, do którego kongregacji należy matka Blake′a Julia Jackson. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał, czy ich zdaniem brutalność policji jest problemem „systemowym”, prezydent nie dał im odpowiedzieć i sam zabrał głos. Oświadczył, że „policja wykonuje wspaniałą robotę”, tylko zdarzają się marni funkcjonariusze, którzy w krytycznych sytuacjach „sobie nie radzą” i „pękają”. Użył tu czasownika „choke” (dosł. dusić się, krztusić – którym określa się czasem błędne zagranie w sporcie), porównując zachowanie strzelającego w plecy policjanta do... kiksu golfisty.

Oczywiście ani słowa o tym, że policjanci notorycznie nadużywają broni, strzelając do nieuzbrojonych ludzi, których postrzegają jako zagrożenie dla siebie. Ani o tym, że ofiarami tej brutalności padają najczęściej czarni Amerykanie (stanowiący ok. 12 proc. populacji USA). W ostatni weekend doszło do kolejnej takiej tragedii, tym razem w Los Angeles – czarnoskóry rowerzysta Dijon Kizzee został zastrzelony przez policjanta, kiedy po zatrzymaniu próbował uciekać.

Czytaj też: Ameryka w płomieniach po zabójstwie w Minneapolis

Uzbrojeni cywile pod ochroną

Trump i jego rzecznicy rozwodzą się bez końca o burzliwych demonstracjach z użyciem przemocy, plądrowaniu sklepów, atakowaniu posterunków policji, podpalaniu samochodów i innych zniszczeniach. Twierdzą, że demokraci pomniejszają skalę i znaczenie rozruchów, a ich kandydat do Białego Domu Joe Biden popiera je jako rzekomy zakładnik lewicy swej partii, mimo że były wiceprezydent wyraźnie potępił przemoc i wielokrotnie odcinał się od partyjnych radykałów.

Trump tymczasem „zrehabilitował” 17-letniego Kyle′a Rittenhouse′a, białego wielbiciela policji, który w Kenoshy w czasie zamieszek zastrzelił dwóch uczestników protestu przeciw policyjnej brutalności. Według prezydenta i jego sojuszników nastolatek działał „w samoobronie”, chociaż został już oskarżony o dwa morderstwa.

Okoliczności tych zabójstw nie są do końca jasne, więc nie wiadomo, czy sprawca zostanie uznany za winnego. Nie ulega jednak wątpliwości, że zmilitaryzowana policja, poruszająca się nocą w Kenoshy w transporterach opancerzonych, pozwoliła mu swobodnie przemieszczać się po ulicach, mimo że nosił pistolet maszynowy. Podobnie jak innym uzbrojonym białym cywilom, którzy wyszli na ulice przeciw manifestantom.

Czytaj też: Twarze czarnego buntu w USA

Wybory w USA. Co mówią sondaże?

Wycieczka Trumpa do Kenoshy potwierdza, że swoją kampanię przed wyborami 3 listopada opiera dziś głównie na podsycaniu lęku przed przestępczością, chaosem i anarchią, których rasowe rozruchy mają być dowodem. Czy taktyka ta przyniesie sukces? Sondaże sygnalizują pewne zmniejszenie się dystansu między prezydentem a Bidenem, co może mieć związek z niepokojami na ulicach i nieznaczną poprawą sytuacji ekonomicznej (a do Trumpa jako menedżera gospodarki Amerykanie mają nieco większe zaufanie niż do Bidena). Poparcie dla ruchu Black Lives Matter, który zainicjował demonstracje, i dla samych protestów, które w lipcu wyrażało 62 proc. Amerykanów, ostatnio spadło do 52 proc.

Niedawna przedwyborcza konwencja Partii Republikańskiej, która miała wzmocnić popularność Trumpa, nie spełniła – jak wynika z sondaży – tych oczekiwań. Nadal wskazują, że Biden cieszy się większym poparciem jako kandydat do Białego Domu niż prezydent, chociaż ta przewaga nieco zmalała. W wyścigu Biden wciąż jednak prowadzi w większości kluczowych dla wyniku wyborów stanów swingujących, jak Michigan, Wisconsin, Pensylwania, a nawet Floryda, choć w tym ostatnim różnicą tylko 2 proc.

Czytaj też: Kontrowersyjna i niezawodna Melania Trump

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną