„Czas uzdrowić Amerykę” – powiedział Joe Biden w sobotę wieczorem (czasu miejscowego) w swym pierwszym przemówieniu po zwycięstwie w wyborach. Przesłanie narodowego pojednania dominowało w mowie Bidena, który przemawiał w Wilmington w stanie Delaware, gdzie mieszka od kilkudziesięciu lat. „Czas obniżyć temperaturę emocji w społeczeństwie. Będę prezydentem, który nie stara się dzielić, tylko łączyć. (…) Pora przestać traktować politycznych oponentów jak wrogów, trzeba zakończyć ponury okres ich demonizowania”, mówił prezydent elekt. Dodał, że „rozumie rozczarowanie” Amerykanów, którzy głosowali na Donalda Trumpa, ale zaapelował do nich, aby „dali szansę” rządowi, który wkrótce powoła.
Trump nie dzwonił z gratulacjami
Wezwanie do narodowej zgody powtarzało się już w wielu wystąpieniach Bidena, także przed wyborami. Polityczny, rasowy i ideowo-kulturowy podział społeczeństwa, który zaostrzył się za prezydentury Trumpa, jest dziś największym problemem Ameryki. Na Trumpa głosowało tylko o 3 proc. mniej Amerykanów niż na Bidena i wielu z nich solidaryzuje się z przegranym prezydentem, który nie uznaje swojej porażki. Trump twierdzi, że w wyborach popełniono oszustwa, bez których to on zostałby zwycięzcą, chociaż jego obóz nie przedstawił na to żadnych dowodów.
W odróżnieniu od swych poprzedników w Białym Domu Trump nadal utrzymuje, że „wybory są dalekie od zakończenia”. Jego republikański sztab zaskarżył wyniki w kilku stanach do sądów i zażądał ponownego liczenia tam głosów.