Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Strażnicy Przysięgi, bojówki skrajnej prawicy w USA

Strażnicy Przysięgi to ugrupowanie założone w 2009 r. przez Stewarta Rhodesa (na zdjęciu z mikrofonem). Strażnicy Przysięgi to ugrupowanie założone w 2009 r. przez Stewarta Rhodesa (na zdjęciu z mikrofonem). Jim Urquhart / Reuters / Forum
Wygląda na to, że Strażnicy Przysięgi i bratnie ugrupowania, które łączy zapatrzenie w Trumpa i nadzieja, że wróci on do Białego Domu, to już nie jest w USA margines bez znaczenia.

Tłum szturmujący 6 stycznia Kapitol w Waszyngtonie był luźną zbieraniną oddanych fanów Trumpa z rozmaitych skrajnie prawicowych ruchów i organizacji. Jedna z największych to Oath Keepers – Strażnicy Przysięgi – założona w 2009 r. przez Stewarta Rhodesa, absolwenta Uniwersytetu Yale, byłego spadochroniarza armii, ukaranego w Arizonie za uprawianie zawodu prawnika bez licencji w tym stanie. Tydzień po wyborach prezydenckich 3 listopada powiedział w radiu, że jego ludzie przyjechali już do stolicy i są „gotowi do działania” na wezwanie Trumpa, któremu ukradziono zwycięstwo.

Strażnicy Przysięgi. Bojówki prawicy

„Przysięga”, na straży której stoi ugrupowanie Rhodesa, to ślubowanie składane przez nowo przyjętych do służby żołnierzy i policjantów, że będą „bronić konstytucji USA przed wszelkimi wrogami za granicą i w kraju”. Oath Keepers zrzesza bowiem głównie byłych, ale także – jak ustaliła FBI – obecnych wojskowych i funkcjonariuszy aparatu ścigania.

W 2016 r. organizacja podała, że ma 30 tys. członków, chociaż wątpią w to monitorujący działalność skrajnej prawicy obserwatorzy z Southern Poverty Law Center. Po 6 stycznia kilkoro zostało aresztowanych – zidentyfikowano ich na zdjęciach i filmach jako uczestników ataku na siedzibę Kongresu. Zeznali, że w porozumieniu z zaprzyjaźnionymi grupami planowali jeszcze przed wyborami potajemnie sprowadzić do Waszyngtonu broń ciężką do ćwiczeń w „partyzantce miejskiej, tłumienia zamieszek i operacji ratowniczych”.

Bojówki Oath Keepers uaktywniły się w ostatnich latach w miastach, gdzie pokojowe protesty przeciw rasizmowi i brutalności policji przekształcały się w rozruchy z użyciem przemocy, podpalaniem samochodów i plądrowaniem sklepów. Strażnicy Przysięgi uważają się za awangardę walki z radykalną lewicą z Black Lives Matter i antify. I oczywiście za obrońców wszystkich białych Amerykanów, którym wymyka się kontrola nad krajem pod naporem kolorowych mniejszości, w tym nielegalnych imigrantów.

Strażnicy głoszą, że lewica dąży do dyktatury, objęcia pełnej władzy przy współpracy z ONZ, która zmierza do utworzenia „rządu światowego”. Kiedy do Białego Domu kandydowała Hillary Clinton, Rhodes napisał, że jako prezydent „Herr Hitlery” zamknie swych przeciwników w obozach koncentracyjnych.

Czytaj też: Amerykanie mało wiedzą o Holokauście. Alt-prawica się cieszy

Strażnicy Donalda Trumpa

Organizacja Rhodesa powstała na fali ultrakonserwatywnej opozycji wobec prezydentury Baracka Obamy, pierwszego czarnego przywódcy USA. Najbardziej spektakularną ekspozyturą tej fali była Tea Party, ruch prawicowo-populistycznej rebelii wymierzony w establishment w Waszyngtonie, po cichu wspierany przez Partię Republikańską (GOP). „Herbaciani” kontynuowali tradycję tzw. patriotycznej milicji mobilizującej się przeciwko domniemanym planom rządu federalnego, żeby odebrać Amerykanom prawo do posiadania broni, co było głównym motywem oporu skrajnej prawicy wobec administracji Billa Clintona w latach 90.

Ruch „patriotów” przygasł trochę za czasów George′a W. Busha, a ożywił się za Obamy, kiedy rosły w siłę także inne radykalnie prawicowe ugrupowania, jak neonaziści o wyraźnie rasistowskim charakterze. Wszystkie poparły w 2016 r. Trumpa, który jako pierwszy od dziesięcioleci amerykański prezydent nie odciął się od nich, a z wdzięcznością przyjął ich wsparcie i otwarcie je chwalił.

Oath Keepers i ich przywódca wraz z Trumpem wydali wojnę republikańskiemu establishmentowi i politykom GOP gotowym do współpracy z demokratami. Kiedy John McCain sprzeciwił się próbie unieważnienia uchwalonej przez nich reformy ubezpieczeń zdrowotnych (Obamacare), Rhodes nazwał go „zdrajcą”, którego „powinno się powiesić”. Za rządów Trumpa Strażnicy Przysięgi wspomagali policję w starciach z demonstrantami z Black Lives Matter i służyli jako ochroniarze republikańskim politykom.

Silniejsza radykalna prawica

Po przegranych przez Trumpa wyborach Rhodes wezwał go na wiecu i w skierowanym do niego liście otwartym, aby ogłosił Akt o Insurekcji. Ustawa z 1806 r. pozwala prezydentowi wprowadzić w praktyce stan wyjątkowy – zawieszenie swobód konstytucyjnych w celu stłumienia rebelii przy pomocy wojska. Tak właśnie Oath Keepers i inne ultraprawicowe ugrupowania przedstawiały sytuację w USA po 3 listopada, popierając kłamstwa Trumpa, że wybory zostały sfałszowane, a Biden będzie nielegalnym prezydentem. Członkowie organizacji, którzy wdarli się 6 stycznia do Kapitolu, nie przebierali w słowach, nazywając swoich przeciwników „karaluchami” – jak Hutu mordujący Tutsi w Rwandzie – i wzywając do ich zabijania.

Ale nazywanie Strażników Przysięgi „ekstremą” chyba niezupełnie już ma sens. Legalność wyboru Bidena na prezydenta kwestionują dziś nie tylko marginalne kiedyś ugrupowania skrajnej prawicy, lecz także republikańscy członkowie Kongresu. I zasiadają tam politycy tej partii, jak kongresmenka Marjorie Taylor Greene, żywiący taką samą pogardę dla zasad demokracji i używający podobnie brutalnego języka co członkowie organizacji Rhodesa. Oraz innych tego typu ugrupowań, jak Proud Boys czy wyznawcy QAnonu, paranoicznego kultu głoszącego teorię o spisku kosmopolitycznej elity pedofilów dążącej do panowania nad Ameryką.

Wygląda na to, że Oath Keepers i bratnie ugrupowania, które łączy zapatrzenie w Trumpa i nadzieja, że za cztery lata powróci on do Białego Domu, to już nie margines bez znaczenia, a raczej wierzchołek góry lodowej. Czekającej na amerykańskiego Titanica.

Czytaj też: Co czyta skrajna amerykańska prawica

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną