Władimir Putin i Aleksandr Łukaszenka spotkali się w Soczi nad Morzem Czarnym po raz pierwszy od września 2020 r. Białoruski przywódca prosił wtedy prezydenta Rosji o pilne wsparcie w utrzymaniu władzy i zdławieniu protestów po sfałszowanych wyborach.
Poniedziałkowe spotkanie miało charakter roboczy, a obaj liderzy byli „bez gałstukow”, czyli bez krawatów. „To poważne negocjacje w zwykłych strojach” – oznajmił Łukaszenka. Putin miał dżinsy i błękitną marynarkę, Łukaszenka wystąpił jeszcze swobodniej – w granatowej wiatrówce. Kompleks w Soczi, jedna z ulubionych rezydencji Putina, miejsce igrzysk zimowych 2014, najczęściej służy mu właśnie do takich nieformalnych spotkań. Rozmowa tym razem trwała jednak krócej niż we wrześniu – półtorej godziny później przywódca Rosji zaprosił kolegę na narty. Wiadomo, że Łukaszenka lubi sporty zimowe, chociaż woli hokej.
Los Łukaszenki w rękach Putina
W tak nieformalnej atmosferze prezydenci omówili sytuację na Białorusi i kwestie wzajemnej współpracy. Każdy miał jednak własny cel. Putin chciał przymusić swego białoruskiego partnera do ściślejszych relacji z Rosją, a Łukaszenka – przywieźć z Soczi 3 mld dol. kredytu. Oficjalnie przedmiotem rozmów były szeroko pojęte sprawy gospodarcze i koronawirus. Łukaszenka dziękował Rosji za pomoc i nie zapomniał pochwalić szczepionki Sputnik V jako najskuteczniejszej na świecie.