W środę premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w Paryżu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Tuż przed spotkaniem obaj politycy – na dziedzińcu Pałacu Elizejskiego – w telegraficznym stylu wypunktowali tematy, jakie chcieli omówić. Morawiecki wskazał zwłaszcza walkę z pandemią, akcentując solidarne podejście unijnych krajów na tym polu i przynaglanie producentów szczepionek. Przedstawił się też jako dobry Europejczyk, gdyż poparł Macrona w jego ulubionym ostatnio postulacie, by zbudować europejską autonomię w dziedzinach fundamentalnie ważnych: nie tylko produkcji szczepionek, ale też wielu gałęziach przemysłu.
Macron przedstawił natomiast niemal cały spis kluczowych zagadnień europejskich: ambitne cele związane z planem klimatycznym, przyszłe inwestycje w ramach spodziewanych pieniędzy z wielkiego planu odbudowy, tzw. zielony trwały wzrost, strategie rozwoju przemysłu, transformacje energetyczne (inwestycje w wodór i źródła odnawialne). Wspomniał nawet o sytuacji na wschodniej flance NATO, a mimochodem – o „Europie wartości i prawa”.
Czytaj też: Macron chce przemeblować Unię
Mimo pozorów nie ma harmonii
Bystry obserwator mógłby od razu zauważyć, że co do Funduszu Odbudowy, a także planu klimatycznego i w ogóle stawiania na ściślejszą i bardziej zwartą Europę – to między dzisiejszym rządem Polski a wysiłkami Macrona nie ma harmonii.