Coraz gorsza sytuacja polskiego sądownictwa była dzisiaj tematem w części telekonferencyjnego posiedzenia Grupy Monitorującej Demokrację, Praworządność i Prawa Podstawowe (DRFM) w Parlamencie Europejskim.
Ile może Komisja Europejska
Przez decyzję w sprawie piastującego urząd Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara jednym z głównych punktów dyskusji stał się polski Trybunał Konstytucyjny. Hiszpański europoseł i były minister sprawiedliwości Juan Fernando López Aguilar twardo dopytywał Komisję Europejską, dlaczego dotychczas nie wszczęła postępowania przeciwnaruszeniowego przeciw Polsce (z finałem w Trybunale Sprawiedliwości UE) z powodu nieprawowitego składu TK.
Emmanuel Crabit, który w Komisji szefuje dyrekcji odpowiedzialnej m.in. za praworządność, tłumaczył, że losy polskiego Trybunału były dla Brukseli kluczowe przy decyzji o wszczęciu postępowania z art. 7 (w grudniu 2017 r.), ale uchylił się od jasnych odpowiedzi, czy KE byłaby gotowa zrobić coś więcej.
We are following closely and with concern the developments relating to the Ombudsman. It's of great importance to ensure that this institution, which defends citizens’ rights and plays an important role for upholding the rule of law, remains independent https://t.co/VjidbN7YeK
— Věra Jourová (@VeraJourova) April 15, 2021
Ale czy instytucje UE w ogóle mają prawo zajmować się poprawnością powołania sędziów takiego trybunału? Jak przekonuje część ekspertów, TK zajmuje się także interpretacją prawa unijnego, a polski w przeszłości nawet skierował do TSUE pytanie prejudycjalne (w sprawie VAT od e-booków). Zatem można by uznać, że sędziowie TK są sędziami unijnymi. Jednak w Brukseli stanowczo nie ma teraz gotowości, by tak mocno wkraczać w niedoprecyzowaną sferę między prawem unijnym i konstytucyjnym. Zwłaszcza że niemiecki Trybunał Konstytucyjny przed rokiem odrzucił wyrok TSUE (w sprawie polityki monetarnej), zarzucając mu, że za bardzo rozszerza swoje uprawnienia.
Dzisiejszy wyrok Trybunału Konst tworzy niepokojącą lukę w działaniu instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich między kadencjami i ochronie #prawaczłowieka w #Polska. Nowy #RPO powinien być pilnie wybrany przy poszanowaniu Konstytucji, polskiego prawa i standardów międzynarodowych.
— Commissioner for Human Rights (@CommissionerHR) April 15, 2021
Czytaj też: Trybunał Przyłębskiej o RPO. Ten wyrok to kpina z konstytucji
Czy władza PiS zatrzyma sędziego Tuleyę
Sędzia Waldemar Żurek uczestniczył w obradach telekonferencyjnie. W jego ocenie decyzja w sprawie Adama Bodnara pokazuje, że Polska jest już „jedną nogą w państwie autorytarnym”. Była pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf mówiła o likwidacji trójpodziału władz przez PiS, a dopytywany o to przez holenderską liberałkę Sophie in ′t Veld sędzia Igor Tuleya potwierdzał, że już w przyszłym tygodniu może dojść do zatrzymania go i doprowadzenia siłą do prokuratury za zgodą nieprawowitej Izby Dyscyplinarnej SN.
Czy tak się stanie? TSUE już przed rokiem nakazał w ramach środka tymczasowego zamrozić wszystkie postępowania dyscyplinarne przed tą Izbą. Przy bezradności Komisji Europejskiej kontynuowała ona jednak inne procedury – nie stricte dyscyplinarne, ale prowadzące do decyzji o zawieszeniu immunitetów. Dopiero na początku kwietnia Bruksela zwróciła się do TSUE, by nakazał zawiesić wszelkie działania Izby Dyscyplinarnej wobec sędziów i uchylił skutki dotychczasowych postępowań.
Decyzja, która należy do wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerty, jest oczekiwana nawet w najbliższych dniach, co mogłoby zapobiec zatrzymaniu Tulei. Tymczasem polskie władze coraz mocniej ostrzegają, że są w stanie użyć Trybunału Przyłębskiej do podważenia decyzji TSUE dotyczących sądownictwa.
Czytaj też: Bruksela pilnie skarży Polskę. Broni m.in. sędziego Tulei
Andrzej Duda i oczywisty charakter naruszenia
Dzisiaj rzecznik generalny TSUE Jewgienij Tanczew zarekomendował wyroki w sprawach dwóch praworządnościowych pytań prejudycjalnych z Polski, stwierdzając, że stworzone w Sądzie Najwyższym przez PiS Izba Dyscyplinarna oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych mogą nie spełniać wymogów niezależności. Ocena miałaby należeć do polskich sądów, ale Tanczew już wskazał, gdzie leżały „rażące naruszenia” ze strony prezydenta Andrzeja Dudy przy powoływaniu sędziów obu „nowych” izb.
Ostatecznego wyroku TSUE w tych postępowaniach, które zostały zapoczątkowane sprawami sędziów Waldemara Żurka i Moniki Frąckowiak, należy się spodziewać za kilkanaście tygodni.
Waldemar Żurek, były członek i rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, ostro krytykujący zmiany w sądownictwie w ostatnich latach, został w 2018 r. przeniesiony do innego wydziału swojego sądu, co w istocie oznaczało degradację. Żurek odwołał się do KRS, a gdy ta nie uwzględniła jego wniosku, jej uchwałę zaskarżył do Sądu Najwyższego. Wtedy powstały wątpliwości, czy wyznaczona do jego sprawy nowo powołana Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych spełnia wymogi niezależnego sądu w świetle prawa polskiego i unijnego. Mimo to Izba w jednoosobowym składzie odrzuciła odwołanie Żurka.
Z kolei wobec sędzi Moniki Frąckowiak, członkini Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, wszczęto w 2019 r. postępowanie dyscyplinarne (z zarzutami przewlekłości postępowań), w którym, na razie proceduralnie, uczestniczył prezes Izby Dyscyplinarnej.
W obu sprawach orzekali zatem sędziowie „nowych” izb SN, a kluczowy problem dotyczy prawidłowości ich powołania i dostępu do drogi odwoławczej, która umożliwiałaby zbadanie prawomocności powołań sędziowskich. „Oczywisty i umyślny charakter naruszenia, którego dopuścił się organ państwa tak istotny jak prezydent RP, wskazuje na rażące naruszenie reguł prawa krajowego” – tak rzecznik generalny TSUE opisał dziś działania Andrzeja Dudy przy powoływaniu sędziów dwóch nowych izb SN.
Czytaj też: Bezprawie w pandemii. Dlaczego PiS wciąż to robi?