Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

„Nie pokłócili się, jest dobrze!”. Z czym Putin wraca z Genewy?

Prezydent Władimir Putin w Genewie Prezydent Władimir Putin w Genewie Kremlin.ru / mat. pr.
Komentarze w rosyjskich mediach po genewskim szczycie prezydentów Rosji i USA są dość powściągliwe. Nie ma w nich triumfalizmu, a dominuje raczej ulga.

Spotkanie z Władimirem Putinem w Genewie kończy dyplomatyczne tournée Joego Bidena po Europie. Kluczowe dla porządku międzynarodowego były rozmowy na forum G7, NATO i UE, lecz to ten szczyt przykuwał uwagę świata. Jeszcze zanim do niego doszło, przedstawiano go w Rosji jako dowód szczególnego traktowania Putina przez lidera świata zachodniego i głównego „wroga” Kremla. Taką rolę Waszyngton odgrywa w narracji politycznej, kiedy trzeba konsolidować społeczeństwo lub odwracać uwagę od wewnętrznych problemów. Spotkanie w formacie G2 miało nobilitować Putina, dowodząc, że „Rosja nie jest ignorowana”, a bez niej nie da się rozwiązać żadnej ważnej sprawy. Było plastrem na kompleksy Kremla, wyproszonego z klubu największych potęg po aneksji Krymu w 2014 r.

„Nie pokłócili się, jest dobrze!”

Komentarze w rosyjskich mediach są jednak dość powściągliwe. Nie ma w nich triumfalizmu, dominuje raczej ulga. Reakcje sprowadzają się do stwierdzenia „Komsomolskiej Prawdy”: „Nie pokłócili się, jest dobrze!”. Nie przypomina się też, że rozmowy według służb prasowych Kremla miały trwać długo, nawet cztery–pięć godzin, tymczasem prezydenci rozmawiali zaledwie dwie i pół.

Politolożka z moskiewskiego Centrum Carnegie Lilia Szewcowa podkreśla, że obiektywnym osiągnięciem jest wyjście z pułapki, w jakiej utknęły relacje amerykańsko-rosyjskie. Eskalujący kryzys, wojny dyplomatyczne, wzajemne oskarżenia o mieszanie się w swoje sprawy spowodowały, że żadna ze stron nie chciała okazać się słabsza. Dlatego – twierdzi Szewcowa – „spotkanie obniżyło napięcie, ale i pozwoliło obu państwom zachować zajmowane pozycje”. Najgorsze, czego obawiali się Rosjanie, byłoby ponowne zlekceważenie ich przez USA.

W ocenach równie umiarkowani są rosyjscy eksperci i dyplomaci. „Chodziło o to, żeby uniknąć konfrontacji. I prezydenci podjęli tę próbę” – ocenia Jewgienij Minczenko, kremlowski politolog, w komentarzu dla „Komsomolskiej Prawdy”. I wylicza: „Powrót ambasadorów – dobry sygnał. Spokojna retoryka – też. Dobrze, że obniżył się stopień konfrontacji”.

Podkast: Z czym Biden przyleciał do Europy?

„Uzgodnili, że zaczną uzgadniać”

Podobnie oceniają szczyt politycy. „Może się on przyczynić do obniżenia napięcia i stopniowej odbudowy zaufania między nami” – mówił Siergiej Żelezniak, deputowany Dumy i członek komisji ds. międzynarodowych. Chodzi o zaufanie w wymiarze strategicznym, czyli o kontrolę zbrojeń jądrowych. Dlatego wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow cieszył się, że w poszczytowym dokumencie podpisano „intencję konstruktywnego i aktywnego dialogu w sferze stabilności nuklearnej”. Zaledwie wola rozpoczęcia rozmów na ten temat zadowala stronę rosyjską, bo jak powiedział Putin, „problemów do rozwiązania jest wiele”, a w wielu sprawach Amerykanie od lat nie reagują na sugestie Kremla.

Nieprzypadkowo podczas briefingu Putin najczęściej mówił o „konsultacjach”. „Uzgodnili, że zaczną uzgadniać” – tak efekty szczytu widzi politolog Giergij Bowt. W języku dyplomatycznym oznacza to powrót do spotkań na szczeblu ekspertów, dyplomatów i dopiero później na poziomie politycznym. Wtedy przywódcy zatwierdzą ustalenia wypracowane w trybie konsultacji. Powrót do nich ma nastąpić w ciągu sześciu miesięcy.

Konsultacje mają dotyczyć także cyberataków. Putin długo tłumaczył dziennikarzom, że to nie Rosja, a USA przeprowadzają najwięcej na świecie ataków hakerskich. Druga jest Kanada, za nią kraje Ameryki Łacińskiej i Wielka Brytania. Skarżył się przy tym, że „do 2020 r. Moskwa otrzymała dziesięć żądań Waszyngtonu o wyjaśnienie ataków hakerskich i dwa w 2021 z powodu cyberataków na USA. I na wszystkie koledzy amerykańscy otrzymali odpowiedzi. Tymczasem w 2020 r. Rosja wystosowała do USA 45 takich żądań, w tym roku – 35. I nie otrzymaliśmy ani jednej odpowiedzi. Jest nad czym pracować” – konkludował. Najistotniejsze jest jednak to, że Biden przedstawił Putinowi 16 cybernetycznych „no-go-zones”, czyli konkretnych systemów i instytucji, które nie mogą być celem ataków. Od tego warunku zależeć będzie postęp w znacznie ważniejszym dla Rosjan dialogu strategicznym.

Czytaj też: USA kontra Rosja. Wojna wywiadów dopiero się rozkręca

Nawalny, dyplomacja i ostrożność

Trudnym, choć spodziewanym wątkiem było uwięzienie Aleksieja Nawalnego i sytuacja opozycji demokratycznej. Prezydenci poruszyli te kwestie w części spotkania, która odbywała się w wąskim gronie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przyznał, że „temat faktycznie się pojawił. Z inicjatywy prezydenta USA. I uzyskał on odpowiedź prezydenta Rosji”. Nie chciał zdradzić szczegółów. Potwierdził natomiast, że nie było mowy o wymianie Nawalnego. W komentarzu dla Echa Moskwy oświadczył zaś, że „Rosja może przekazać opozycjonistę USA pod warunkiem, że ustali, czy ma on obywatelstwo amerykańskie i pracuje dla służb USA”.

Konkretną i chyba jedyną decyzją szczytu jest zgoda na powrót ambasadorów do swoich placówek. Do USA wróci Anatolij Antonow, którego Kreml wezwał na konsultacje po słynnych słowach Bidena, że uważa Putina za zabójcę. Na zasadzie wzajemności ambasador amerykański też został wezwany do kraju. Szczyt przywrócił sterowalność wzajemnych kontaktów dyplomatycznych.

Z drugiej strony przywódcy bardzo ostrożnie podchodzą do długofalowych skutków spotkania w Genewie. Szans na daleko idący optymizm nie dał Pieskow, stwierdzając, że „wciąż nie ma powodów, aby usunąć USA z listy »wrogich państw«”. Jakichkolwiek efektów można spodziewać się nie wcześniej niż w 2024 r. Pod warunkiem że Rosja i USA utrzymają zainicjowany dialog.

Czytaj też: Ameryka wraca do Europy, Polska traci znaczenie i czar

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną