Incydent na Morzu Czarnym wydaje się najpoważniejszym w najnowszej historii relacji NATO–Rosja. Jeśli wierzyć Moskwie, byliśmy krok od wojny. Tyle że wierzyć jej niepodobna.
Na razie są w obiegu dwie wersje wydarzeń. Rosyjska – mówiąca, że brytyjski niszczyciel HMS Defender naruszył wody terytorialne wokół Krymu uznawane przez Rosję za swoje. W reakcji na to wtargnięcie przepędzić go miały rosyjskie siły powietrzne, morskie i podległe ministerstwu spraw wewnętrznych. Taką narrację sami Rosjanie zaczęli rozpowszechniać jako pierwsi. Moskwa informowała też o użyciu broni: bomb zrzuconych przez samolot Su-24 przed dziobem niszczyciela i strzałach oddanych z pokładu jednostki straży przybrzeżnej ponad okrętem Royal Navy.