Na początku meczu Anglii z Danią o finał mistrzostw Europy największe wrażenie robiła wrzawa zgotowana przez 60 tys. ludzi na trybunach Wembley. Brakowało tych odgłosów przez długie miesiące. Później całą uwagę skupiały wydarzenia na boisku, na którym rozgorzała walka niemal bez chwili przestoju.
Czytaj też: Bóle futbolowe
Euro 2020. Anglia–Dania. Kontrowersyjny karny
Duńczycy nie tylko z powodu dramatycznej sytuacji z Christianem Eriksenem na początku Euro 2020, ale także świetnej postawy, są chyba ulubieńcami kibiców. Jednak w starciu z Anglikami to nie podopieczni Kaspera Hjumlanda byli faworytami. Gareth Southgate ma przecież młodą, żądną osiągnięć drużynę, do tego grającą w domu. Tymczasem Duńczycy nic sobie z tych kalkulacji nie robili. Podjęli wymianę ciosów i to Mikkel Daamsgaard pięknym strzałem z rzutu wolnego dał prowadzenie swojej reprezentacji. Choć trudno w to uwierzyć, to był pierwszy gol wpuszczony przez Jordana Pickforda od początku turnieju. Po 10 min był już jednak remis, który utrzymał się, a jakże, do dogrywki.
Z czasem coraz bardziej wycieńczeni Duńczycy przeciwstawiali olbrzymią determinację olbrzymiemu naporowi przeciwników, który zamienił się w dogrywce w oblężenie bramki kapitalnie broniącego Kaspera Schmeichela. I wreszcie sędzia odgwizdał rzut karny. Harry Kane na raty, ale pokonał Schmeichela. Skończyło się po 120 min wynikiem 2:1 dla Anglii. W tym meczu było prawie wszystko. Niesamowita walka, ale i wysoki futbolowy poziom. Piękne akcje i wielkie kontrowersje, także dotyczące decydującego karnego. Szkoda Duńczyków, ale Anglicy niesieni dopingiem swoich fanów zwyciężyli zasłużenie.
Czytaj też: Fenomen Lewego
Euro 2020. Nie najpiękniejszy półfinał Włochy–Hiszpania
We wtorkowym półfinale losy awansu ważyły się jeszcze dłużej, czyli do rzutów karnych. Mecz Włochy–Hiszpania na pewno nie był najpiękniejszym meczem tych pięknych mistrzostw. No ale podczas tego turnieju konkurencja była duża. Było jednak wiele emocjonujących momentów, a dramaturgii dopełniła dogrywka i rozgrywka ostateczna (w karnych 4:2 dla Włoch).
W pojedynku trenerów Luis Enrique miał pomysł na przechytrzenie Roberto Manciniego i był całkiem blisko sukcesu. Hiszpanie zaskoczyli ustawieniem bez napastnika. Enrique nie zawahał się posadzić na ławce Alvara Moraty. Ulubieniec trenera miał jeszcze, jak się okazało, odegrać bardzo istotną rolę w tym meczu. Niestety dla niego i reprezentacji – bez happy endu. Po wejściu na boisko Morata przebył drogę z nieba do piekła. Najpierw efektowny gol wyrównujący i przedłużający marzenia o awansie, a potem beznadziejny strzał z 11 m, który pogrążył ostatecznie jego zespół. Włosi mylili się mniej i to oni przedłużyli długą serię meczów bez porażki.
W sumie można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość i szanse na mistrzostwo ma Italia, która w całym turnieju zebrała znacznie więcej pozytywnych recenzji.
Teraz czekamy na niedzielę i wielki finał na Wembley. Anglicy czy Włosi? Chyba niewielu fachowców odważy się postawić zdecydowanie na jeden z zespołów. Jedno wiemy na pewno. Euro 2020 zapamiętamy z wielu powodów, z których najważniejszy to fantastyczny poziom gry. Tylko szkoda, że Polacy byli statystami na tej scenie.