Decyzja TSUE zapadła dziś, ale naliczanie kary zacznie się w chwili formalnego doręczenia władzom Polski postanowienia o niej przez europejski Trybunał Sprawiedliwości. To oznacza, że najdalej za tydzień nasz kraj za każdy kolejny dzień działalności Turowa będzie płacić aż 500 tys. euro. To gigantyczna kara w ramach tzw. środka tymczasowego (obowiązującego do czasu pełnego wyroku w danej sprawie).
Czytaj też: Rafako, spółka na skraju upadku. PiS ma pecha w energetyce
Wielka kara za Turów. A gdyby PiS odmówił płacenia?
Decyzja TSUE oznacza, że tylko jednego miesiąca Polska będzie musiała zapłacić kilkanaście milionów euro. I jeszcze jedna zła wiadomość dla partii Jarosława Kaczyńskiego, gdyby chciała zwodzić i nie płacić: sumy zarządzone przez TSUE od Polski na rzecz Komisji Europejskiej (czyli budżetu UE) w razie odmowy Warszawy Bruksela może zacząć odciągać od unijnych funduszy. A warto dodać, że wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta i tak wyznaczyła dziś karę aż dziesięć razy niższą, niż wnioskował czeski rząd Andreja Babisza.
TSUE już 21 maja zobowiązał Polskę, aby natychmiast zaprzestała wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Ponad dwa tygodnie później Czechy poinformowały TSUE, że wydobycie trwa, i wniosły o wzmocnienie środka tymczasowego karą w wysokości aż 5 mln euro za każdy dzień lekceważenia postanowienia.
Polska reagowała nieskutecznie – złożyła do Trybunału trzy wnioski, z których żaden nie przeszedł: o uchylenie postanowienia o środku tymczasowym z uwagi na „zmianę okoliczności”, o rozpatrzenie tego wniosku przez 15-osobową Wielką Izbę TSUE oraz o przeprowadzenie wysłuchania stron w Luksemburgu.