Świat

Tajemnicze zniknięcie gwiazdy tenisa Peng Shuai. #MeToo w Chinach

Z Peng Shuai od dwóch tygodni nikomu nie udało się skontaktować, choć próbowało wielu. Z Peng Shuai od dwóch tygodni nikomu nie udało się skontaktować, choć próbowało wielu. Gonzalo Fuentes / Reuters / Forum
Sprawa tajemniczego zaginięcia tenisistki Peng Shuai, oskarżającej komunistycznego notabla o napaść na tle seksualnym, nie jest bynajmniej odstępstwem od normy. W Chinach wciąż się wierzy, że kobiety same są sobie winne.

Wiadomo, że Chiny mają skuteczny aparat cenzury. Jednak skala metod prewencyjnych, jaką w przypadku Peng Shuai zastosowały władze, może zadziwić nawet uważnych obserwatorów tamtejszej rzeczywistości. Tenisistka, swego czasu okupująca najwyższe miejsca w rankingach deblistek, opublikowała 2 listopada na portalu Weibo, największej chińskiej platformie społecznościowej, wpis o szczegółach jej romansu z byłym wicepremierem Chińskiej Republiki Ludowej Zhangiem Gaoli. 35-latka zarzuca politykowi napaść na tle seksualnym, zmuszanie do odbywania stosunków i szereg innych zachowań przemocowych. Post wisiał w chińskim internecie bardzo krótko, wychwyciła i usunęła go cenzura. A żeby skandal wyciszyć i plotki wypalić do korzenia, skasowała wszystkie komentarze, a nawet wpisy zawierające poszczególne słowa kluczowe – w tym „tenis”.

#MeToo. Zaginięcie tenisistki Peng Shuai

Nie ma oficjalnej reakcji na zarzuty stawiane 75-letniemu byłemu dygnitarzowi. Sprawa, choć odbiła się echem poza krajem, w Państwie Środka została skutecznie zamieciona pod dywan. Zniknęły jej ślady, zniknęła – co absolutnie przerażające – sama protagonistka skandalu. Z Peng Shuai od dwóch tygodni nikomu nie udało się skontaktować, a próbowało wielu, i to nie byle kto. Bez odpowiedzi pozostają wiadomości gwiazd tenisa, federacji WTA, działaczy feministycznych. Zaniepokojenie sytuacją wyraziły m.in. Naomi Osaka i Martina Navratilova.

Reklama