Narada kryzysowa Pentagonu, szefostwa kolegium połączonych sztabów i doradców prezydenta z Białego Domu miała miejsce w weekend. Częściowo odbyła się w Camp David, prezydenckiej rezydencji w stanie Maryland, częściowo zdalnie na tajnych łączach. Jej efektem jest na razie... przeciek do „New York Timesa”, ale nie ma wątpliwości, że to przeciek kontrolowany, być może wręcz zaplanowany.
W arsenale dyplomatycznych środków oddziaływania jest i takie narzędzie, w razie czego pozwalające oficjelom i decydentom wyprzeć się wszystkiego, ale pokazujące ich intencje, plany, a być może rozpisane już szczegółowo rozkazy czekające na wysłanie do dowódców. W tym przypadku chodzi o to, by przekonać Władimira Putina, że jego wielki plan osłabienia i odsunięcia NATO przyniósłby dokładnie odwrotny skutek, o ile zdecydowałby się zaatakować Ukrainę. W odpowiedzi, poza sankcjami, z USA do Europy mogłoby trafić nawet 50 tys. wojska.
Czytaj też: Gdzie i jak może uderzyć Moskwa?
Plan maksimum Joe Bidena
To plan maksimum. Przygotowane dla prezydenta opcje, jak w każdym tego typu przypadku, dają mu duże pole manewru i pozwalają dostosować odpowiedź do skali zagrożenia i stopnia politycznej determinacji. Według „NYT” reakcja USA zaczynałaby się od tysiąca dodatkowych żołnierzy, a ich maksymalna liczba w podstawowym wariancie wynosiła 5 tys. Oznaczałoby to w przeliczeniu na jednostki bojowe wysłanie od kilku kompanii czy jednego wzmocnionego batalionu do sił przekraczających wielkością brygadę pancerną, najliczniejszy związek taktyczny wojsk lądowych USA (3,5 tys żołnierzy).