Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Wojna? Putin przeszarżował, wpadł we własną pułapkę

Prezydent Rosji Władimir Putin Prezydent Rosji Władimir Putin Sputnik / Reuters / Forum
Kreml liczył, że w obliczu tak silnej presji polityczno-militarnej USA i NATO „wykażą rozsądek”, podejmą rozmowy i będą skłonne do ustępstw. Ale okazuje się, że w odróżnieniu od Putina to Zachód odrobił lekcję.

Eskalacja wzdłuż zachodniej granicy Ukrainy, manewry na Białorusi, ruchy marynarki wojennej na Bałtyku i Morzu Czarnym – to wszystko teatr. Zachód ma uwierzyć, że tylko ustępstwa na rzecz Rosji pozwolą mu uniknąć wojny. A jak sugeruje Putin, cena jest niewielka, bo gra toczy się o państwo, które nie należy przecież do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ukraina w przekonaniu Kremla to w zasadzie terytorium, które jej się po prostu należy. Putin nieraz podejmował ten temat w swoich artykułach mających przekonać Ukraińców, że są „mniejszymi braćmi” Rosjan, powinni wrócić do macierzy, a przede wszystkim stali się marionetkami faszystowskiego reżimu: wrogich sił Zachodu.

Putin bierze się za Ukrainę. Póki ma czas

Putin zdecydował się teraz przełamać swoją niemoc w sprawie Ukrainy. Przez osiem ostatnich lat nie był w stanie rzucić Kijowa na kolana – nie dość, że nie padł, to po aneksji Krymu odciął większość źródeł zasilających półwysep w wodę pitną. Zmusił tym samym rosyjskiego prezydenta do tłumaczenia, dlaczego jego wielkie mocarstwo jest w stanie zbudować broń hipersoniczną, wyprodukować szczepionkę, a nie potrafi zapewnić dostępu do wody.

Z kolei Donbas miał rozsadzić ukraińską politykę od środka, destabilizując cały kraj. Ale sytuacja pozostaje bez zmian – na niekorzyść Rosji. Nie wspominając już o prezydencie Zełenskim – w oczach Kremla ten serialowy komediant zdołał powołać Platformę Krymską i przywrócić przeświadczenie, że Krym należy do Ukrainy.

Reklama