3 lutego prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan odwiedził Ukrainę, gdzie podpisał liczne memoranda i umowy. Najważniejsza była ta o wolnym handlu, którą Ankara i Kijów negocjowały przez 15 lat, oraz umowa w sprawie wspólnej produkcji tureckich dronów Bayraktar na Ukrainie. Ta pierwsza, biorąc pod uwagę efekty takich kontraktów podpisanych przez Turcję z innymi partnerami, prawdopodobnie zasadniczo zwiększy współpracę ekonomiczną obu państw. Natomiast bayraktary wykazały w ostatnich latach wysokie walory bojowe na różnych polach walki (m.in. Syria, Libia, Karabach). Ukraińcy kupili ich już 12, a dzięki produkcji u siebie wkrótce będą mieli na wyposażeniu kilkakrotnie więcej. Wzmocni to zdecydowanie ich potencjał obronny.
Z drugiej strony Erdoğan w Kijowie nazwał Ukrainę i Rosję przyjaciółmi Turcji i zaproponował mediacje między nimi, zapraszając do Ankary Putina i Zełenskiego. Ten ostatni odpowiedział pozytywnie, prezydent Rosji nie zareagował. Jak widać, przywódca Turcji próbuje połączyć wodę z ogniem i utrzymać dobre relacje z krajami znajdującymi się od kilku lat de facto w stanie wojny. Ta postawa wynika z bardzo specyficznej relacji z Rosją – opartej na współpracy, ale i ostrej rywalizacji, w której Ukraina zajmuje coraz ważniejsze miejsce.
Rosja i Turcja. Nie tacy przyjaciele
Powikłane rosyjsko-tureckie relacje eksperci zdążyli już określić mianem frenmity – (nie)przyjaźnią, „współpracującą rywalizacją” lub „skonfliktowaną współpracą”. Najważniejszym spoiwem tej współpracy jest fakt, że Turcja pod rządami Erdoğana urosła w siłę i jednocześnie przekształciła się w reżim autorytarny znacznie bardziej podobny do Rosji niż zachodnich demokracji.