Najazd na Ottawę rozpoczął się 28 stycznia, po ogłoszeniu przez rządy federalne Kanady i Stanów Zjednoczonych obowiązku posiadania szczepień na koronawirusa dla kierowców kursujących między krajami. Kto nie ma stosownego dowodu, nie przejedzie – zakomunikowali Justin Trudeau i Joe Biden. W odpowiedzi do stolicy zaczęli zjeżdżać kierowcy z całej Kanady, domagający się cofnięcia mandatu. Swoją karawanę ochrzcili mianem „Konwoju Wolności”, zgodnie występując przeciw pandemicznej polityce rządu.
Konwój Wolności. Folklor i polityka
I to właściwie wszystko, co uczestników protestu łączy, bo trudno nawet sobie wyobrazić bardziej zróżnicowaną grupę. W Konwoju jadą zarówno zdeklarowani antyszczepionkowcy, jak i sceptycy. Zorganizowane grupy zawodowe, polityczne frakcje, ale też wielu przypadkowych i działających w pojedynkę obywateli. Jedni nawołują do obalenia rządu, inni chcą tylko cofnięcia obowiązku szczepień. Do tego dochodzi typowy prawicowy folklor: zwolennicy teorii spiskowych, ekstremiści, a nawet członkowie neonazistowskich bojówek. I brak jakiejkolwiek struktury, przywództwa, grona decyzyjnego. Konwój Wolności jest tak karykaturalnie populistyczny, że można by przeprowadzać na nim analizy z teorii nauk politycznych.
Protest trwa już prawie dwa tygodnie i nic nie wskazuje, żeby miał się szybko skończyć.