Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Putin przekroczył Rubikon. Sytuacja musi się rozwiązać w kilka dni

Rosyjskie manewry w regionie leningradzkim, 14 lutego 2022 r. Rosyjskie manewry w regionie leningradzkim, 14 lutego 2022 r. Russian Defence Ministry / Zuma Press / Forum
Mamy nadzieję, że wojny nie będzie, bo wtargnięcie na Ukrainę byłoby dla Moskwy bardzo kosztowne i ryzykowne. Pytanie należy jednak postawić inaczej: nie ile Rosja może stracić, ale na ile może sobie pozwolić sam Putin.

Przypomina mi się stara anegdota z pewnym brytyjskim dyplomatą, który po 40 latach służby przeszedł na emeryturę i rozmawiał z BBC. Snuł m.in. opowieść o funkcjonariuszach wywiadu MI5, którzy pojawiali się czasem w ministerstwie spraw zagranicznych, siejąc panikę przed ewentualnym wybuchem wojny. Prawie zawsze się mylili! – oświadczył dyplomata. „Prawie? – podchwycił dziennikarz. – Były przypadki, że mieli rację?”. Dyplomata odparł: „Tylko dwa razy mieli rację. W 1914 i w 1939 r.”.

I taką mamy sytuację teraz. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co nastąpi. Wielu komentatorów, którym wojna wydaje się niewyobrażalna i nierealna, chwyta każdy skrawek informacji mogący świadczyć o tym, że nie będzie żadnych bojowych działań. Dziś media obiegła wieść o tym, że Rosjanie wycofują spod granicy część wojsk. Skąd to wiemy? Sami pokazali.

Czytaj też: Czy polska armia jest zdolna do obrony? A MON do rządzenia?

Rosjanie publikują film. A raczej dwa

Każdy może obejrzeć film z załadunku czołgów w jakimś nieokreślonym miejscu przy granicy z Ukrainą. Czyli można odetchnąć z ulgą? Oglądam i cieszę się – wojny nie będzie! Pociąg najwyraźniej odjeżdża, czołgi są na platformach, brak tylko zapłakanych niewiast machających białymi chusteczkami. Tyle że pociąg ciągnie spalinowa lokomotywa manewrowa CzME3 do przetaczania składów po stacji i jej różnych torach czy nieodległych bocznicach. Nie jest w stanie ciągnąć tak długo, bo z podobnym obciążeniem rozwija najwyżej 40 km/h.

Dzwonię do mojego syna Jacka, z wykształcenia i pasji kolejarza, z zawodu tramwajarza. Widział film. Skąd tam – zastanawia się – sieć trakcyjna na 3 tys. V i prąd stały? Oceniał po charakterystycznych izolatorach i połączeniach. W Rosji wszędzie jest zasadniczo 25 tys. V, prąd przemienny. Narzeczona syna, Ukrainka równie zainteresowana koleją, uruchomiła znajomych maszynistów. Co to za stacja, poznajecie? Odparli, że wygląda na Bakczysaraj na Krymie, tuż koło Sewastopola. To dokąd oni te czołgi wywożą? Do portu 20 km dalej? A może w drugą stronę, do Dżankoj obok Pierekopu, gdzie Krym łączy się z lądem?

Tu pojawiają się dwie możliwości: albo pojadą do słynnego mostu na Cieśninie Azowskiej, albo się rozładują i ruszą na Ukrainę z Krymu. Co prawda wymaga to uchwycenia przyczółku za wąskim i łatwym do zablokowania Pierekopem, ale chyba nie po to ściągali 76. Gwardyjską Czernihowską Dywizję Desantowo-Szturmową, by nie wykorzystać jej w nagłym desancie śmigłowcowym. Wówczas czołgi mogłyby śmiało przejść przez Pierekop.

Tyle że film pochodzi z dwóch różnych miejsc. Na początku widać na nim mnóstwo śniegu, a czołgi to T-72S, których nigdzie się nie ładuje – po prostu jadą. W drugiej części materiału występują już wozy T-90, a śniegu brak. Film został elegancko zmontowany.

Chciałbym wierzyć, że Rosjanie faktycznie wycofują swoje siły. Że to już koniec. Obawiam się jednak, że to może być element maskowania operacyjnego dla efektu zaskoczenia. Że to kolejna próba uspokojenia nas wszystkich, ale głównie ukraińskich obrońców: niech się odprężą i odetchną z ulgą.

Wilczak: Uzbrojeni, dziwnie spokojni. Ukraińcy w obliczu wojny

Putin przekroczył Rubikon

Obawiam się, że Władimir Putin przekroczył pewien Rubikon. Jako żywa jawi mi się słynna, choć nieprawdziwa legenda 28 panfiłowców (żołnierzy 316. Dywizji Strzeleckiej gen. mjr. Iwana Panfiłowa), którymi miał dowodzić porucznik, polityczny komisarz, zwracając się do pododdziału następująco: „Kraj jest wielki, ale cofać się nie ma gdzie. Za plecami Moskwa!”. Bohaterowie powstrzymują Niemców pod Gusieniewem. Opowieść wyssana z palca ku pokrzepieniu serc Stalinowi bardzo się spodobała. W języku rosyjskim powiedzenie „kraj jest wielki, ale cofać się nie ma gdzie” weszło do obiegu jako kultowe.

Mimo wszystko mam nadzieję, że Putin się opamięta. Że przyjmie daną mu propozycję uznania niepodległości Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej czy nawet aneksji Krymu w zamian za odstąpienie od napaści. Może zaskoczyła go zdecydowana postawa Zachodu, może odstraszą sankcje, jeśli oczywiście w nie wierzy. Putin kilka razy nawiązał w przemówieniach do Nikity Chruszczowa – chodzi o słynny kubański kryzys rakietowy, gdy Chruszczow opamiętał się praktycznie w ostatniej chwili, ratując świat przed nuklearnym konfliktem, choć sam go na jego skraj doprowadził.

Czyżby chodziło o ten właśnie moment? O opamiętanie się w ostatniej chwili? Czy może o to, że gdy się cofnął, Chruszczow stracił poważanie współtowarzyszy, a dwa lata później także władzę – na rzecz Breżniewa?

Czytaj też: Pull up, pull up! Dlaczego USA podniosły alert w sprawie Ukrainy

Wojna? Wszystkie opcje nadal leżą na stole

Z czysto wojskowego punktu widzenia sytuacja po prostu musi się rozwiązać w ciągu najbliższych dni. Czołgów nie można trzymać pod chmurką rok czy dłużej, to nie człowiek, wymagają troski i opieki. Inaczej wszystko w nich odmówi posłuszeństwa. Po takiej eksploatacji, jaką obserwujemy przez ostatnie 12 miesięcy, cały ten sprzęt wystawiony na mrozy, słoty, śnieg, jeżdżący na okrągło po zaśnieżonym błocie, będzie musiał trafić do generalnego remontu – albo na złom. Co prawda na wojnie nie ma litości, trzeba działać w najróżniejszych warunkach, ale po wojnie sprzęt przestaje być potrzebny – aż do następnego razu.

Podobnie jest z żołnierzami. Nie mogą wiecznie biegać po poligonach i uprawiać tego wojskowego baletu. Potrzebne są szkolenia w warunkach garnizonowych, nauka w salach wykładowych, zwykła strzelnica do swobodnego postrzelania dla wprawy, a sprzęt wymaga obsługi w dobrze wyposażonych garażach. Itd.

Gdy nadejdzie wiosna, trzeba będzie coś zdecydować. W te albo wewte. Albo ruszamy do ataku, albo wracamy do koszar. Dlatego sądzę, że w ciągu najbliższych dni wszystko się wyjaśni. Niestety, wszystkie opcje nadal są na stole: Putin zadowoli się uznaniem oderwania od Ukrainy Donbasu i aneksji Krymu albo wojska wtargną na Ukrainę.

Świerczyński: Rosja wysyła Ropuchy. Czy wojna zacznie się na morzu?

Pyrrusowe zwycięstwo Putina

Swoją drogą, uznanie stanu faktycznego za prawny otwiera Ukrainie drogę do NATO, bo oznaczałoby koniec zbrojnego konfliktu w Donbasie i niepewności co do ukraińskich granic. Sytuacja by się wyklarowała. Byłoby jasne, że państwo nie jest w stanie wojny z nikim i nie rości sobie pretensji do żadnego terytorium. To były do tej pory główne przeszkody w rozważaniach o ewentualnym przyjęciu Ukrainy do Sojuszu.

Może Putin o tym nie wie i odejdzie od stołu negocjacyjnego zadowolony. Po czym zadzwoni do Walerija Gierasimowicza, szefa sztabu generalnego, bohatera Federacji Rosyjskiej: Waleriju Wasiljewiczu, pakuj wojska, zwijamy majdan, całe 140 tys. żołnierzy, czołgi, transportery opancerzone, działa samobieżne, ciągniki ewakuacyjne, wyrzutnie rakiet i systemy przeciwlotnicze, ciężarówki, ciągniki... Niech jadą do koszar, niech zbiorą amunicję i części zamienne z magazynów, wywiozą paliwo, smary, namioty, trały przeciwminowe, radiostacje, zwiną linie telefoniczne i stanowiska dowodzenia, szpitale i łaźnie polowe, wszystko, co tam macie. Okręty niech płyną do macierzystych baz na Bałtyku, Pacyfiku i Morzu Białym, niech wrócą do baz samoloty i śmigłowce, piloci, technicy, logistycy, łącznościowcy. Zachód uznał, że Krym jest nasz, a w Donbasie są dwa niepodległe państwa. Odnieśliśmy oszałamiające zwycięstwo!

Czytaj też: Strzelba Putina nie musi wystrzelić. Co siedzi w jego głowie?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną