Trybunał Sprawiedliwości UE odrzucił skargi Polski i Węgier domagających się unieważnienia przepisów „pieniądze za praworządność”. Oba rządy twierdziły, że są one niezgodne z traktatami. Skarga rządu PiS zawierała aż 11 zarzutów (w dużej mierze pokrywała się z węgierską). Ze względu na rangę sprawy TSUE orzekał – co zdarza się rzadko – w pełnym składzie.
Czytaj też: Strachy na lachy. Czy Polska może się wycofać z Funduszu Odbudowy?
Decyzja TK Przyłębskiej nie będzie miała znaczenia
Polska próbowała przekonywać m.in. o wadliwej podstawie prawnej dla zasady „pieniądze za praworządność”. Ponadto rząd Morawieckiego oskarżał instytucje UE o bezprawne omijanie postępowania z art. 7, w którym do nałożenia sankcji trzeba jednomyślności krajów Unii, tymczasem w zaskarżonym rozporządzeniu wystarcza głosowanie większościowe. Nowych przepisów broniły w TSUE unijne instytucje i aż dziesięć krajów: Niemcy, Francja, Hiszpania, Irlandia, Belgia, Holandia, Szwecja, Dania, Finlandia i Luksemburg.
Obecnie przepisami „pieniądze za praworządność” zajmuje się także polski TK Julii Przyłębskiej, który wcześniej nie uznał prymatu TSUE w dziedzinie wykładania unijnego prawa. Jednak rozstrzygnięcie z prawnego punktu widzenia nie będzie mieć wpływu na stosowanie tej reguły.
Teraz będzie tak: wniosek o zawieszenie wypłat (lub ostatecznie ich redukcję) z budżetu UE (w tym Funduszu Odbudowy i innych opartych na wspólnej kasie) ma składać Komisja Europejska, a zatwierdzać Rada UE głosami co najmniej 15 z 27 krajów obejmujących 65 proc.