Putin jeszcze poza „czarną listą”. UE nakłada sankcje po agresji Rosji na Ukrainę
Szefowie MSZ unijnych krajów uzgodnili pakiet sankcyjny w odwecie za uznanie przez Kreml państwowości dwóch „republik” we wschodnim Donbasie i wprowadzenie tam armii, która od 2014 r. i tak wspomagała separatystów.
Donbas uważamy za część Ukrainy
UE postanowiła uderzyć na razie w dostęp rosyjskich instytucji państwowych i rządowych do międzynarodowych rynków kapitałowych i usług finansowych. To oznacza m.in. ograniczenia w refinansowaniu długu publicznego Rosji i odcięcie jej banku centralnego. Unijne sankcje są koordynowane z Londynem, Waszyngtonem i Tokio, więc w celu ich obejścia Rosjanie będą musieli szukać możliwości zapożyczania się poza głównymi ośrodkami międzynarodowych finansów. Natomiast najnowsze restrykcje nie uderzają całościowo w zwykły sektor bankowy Rosji.
Unia ma przygotowany pakiet maksimum na wypadek „zbrojnej agresji” na Ukrainę. Ale Bruksela dziś musiała go kalibrować i dostosować do ostatnich działań Kremla, których ani USA, ani UE na razie nie zakwalifikowały w swoim języku sankcyjnym jako nowej „zbrojnej inwazji”.
„Wszystkie 27 krajów osiągnęło zgodę, jak odpowiedzieć na najnowsze działania Rosji przeciw Ukrainie” – ogłosił we wtorek wieczorem Jean-Yves Le Drian, minister spraw zagranicznych Francji sprawującej teraz unijną prezydencję. „Donbas uważamy za część Ukrainy. Nie jest to pełna inwazja, ale rosyjskie wojska są na ukraińskiej ziemi” – mówił szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.