Przywódcy 27 krajów UE uzgodnili nowe sankcje gospodarcze wobec Rosji. „Putin próbuje siłą na nowo kreślić mapy Europy. Musi ponieść, i poniesie, porażkę” – mówiła Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Czytaj też: Pierwsze godziny wojny. Największy konflikt w Europie od 1945 r.
SWIFT na razie zostaje. Putin wejdzie na „czarną listę”?
Szczyt UE zgodził się na projekt sankcji zaproponowany przez KE jeszcze w czwartek, o którym już wcześniej pisaliśmy. „Obejmuje sankcje finansowe, wymierzone w 70 proc. rosyjskiego rynku bankowego i w kluczowe przedsiębiorstwa państwowe, w tym obronny” - dodała von der Leyen. Jednak na razie nie zdecydowano o odcięciu Rosji od SWIFT, czyli międzynarodowego systemu komunikacji międzybankowej (chciała tego m.in. Polska i kraje bałtyckie). Włączenia tego tematu do obecnego pakietu odrzucił m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz, uważa, że takie restrykcje UE musi mieć zarezerwowane w zależności od rozwoju sytuacji na Ukrainie.
Odcięcie Rosji od systemu SWIFT byłoby bardzo kosztowne również dla Europejczyków, a wedle niektórych szacunków gospodarka Unii – w średniej perspektywie - poniosłaby wskutek tej decyzji większe straty niż rosyjska. Stąd sceptycyzm Niemiec czy Włoch.
Natomiast jest poparcie wśród wielu przywódców, by wkrótce nałożyć sankcje na prezydenta Rosji Władimira Putina oraz szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa. „Trzeba tak dostosować przepisy
sankcyjne UE, by Putinowi i Ławrowowi zamrozić majątek bez jednoczesnego nakładania na nich zakazu wjazdu do UE.