Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dziewiąty dzień wojny. Jak długo Ukraina wytrzyma?

Żytomierz, ruiny szkoły. 4 marca 2022 r. Żytomierz, ruiny szkoły. 4 marca 2022 r. Viacheslav Ratynskyi / Reuters / Forum
Trzeba powtórzyć, że Ukraina nadal walczy, a Rosjanie utknęli, choć w niektórych rejonach udaje im się wymęczyć stosunkowo niewielkie zdobycze. Teraz obrońcy zyskali nowego sojusznika – pogodę. Roztopy zamieniły twarde pola w morze błota, w których grzęzną nawet pojazdy gąsienicowe.

Ta słynna wschodnia rasputica, czyli etap odwilży, gdy na polu może utonąć nawet traktor, jakże charakterystyczny dla ukraińskich czarnoziemów, jest koszmarem dla nacierających wojsk. Poruszanie się jest możliwe w zasadzie tylko po twardych drogach asfaltowych, a ich sieć nie jest tak dobrze rozwinięta jak w Polsce, w Ukrainie nie ma właściwie „schetynówek”. Ruch drogami bocznymi, bez asfaltu, jest wybitnie utrudniony, przez co cierpią zwłaszcza konwoje z zaopatrzeniem. Wyładowane amunicją ciężarówki i cysterny pełne paliwa muszą się przedzierać głównymi drogami, zakorkowanymi przez kolumny maszerujących wojsk.

Kolumna utknęła w drodze na Kijów

Istnieje mocno uzasadnione podejrzenie, że słynna długa na 63 km kolumna pancerna idącą na Kijów stanęła i nie rusza się już chyba trzeci dzień z rzędu z bardzo prozaicznego powodu: wpełzła jedyną porządną drogą przez Iwankowo i zatarasowała przejazd. Stoi teraz w dwóch rzędach, część jest na poboczu, część na jezdni, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając przejazd kolumnom zaopatrzenia. Jedyny zostawiony pas nie pozwala na ruch w dwóch kierunkach, a cysterny z paliwem po dotarciu do czoła kolumny i zatankowaniu pojazdów muszą przecież dostać się z powrotem do składów logistycznych. Minąć się z pojazdami z naprzeciwka nijak się nie da. Cyrk.

W dodatku unieruchomioną kolumnę przypominającą wyrzuconego na brzeg wieloryba zaczynają skutecznie skubać bezpilotowe aparaty latające Bayraktar TB2, zadając jej straty, zanim wojska wejdą do walki. Ukraina otrzymała właśnie nową dostawę dronów, a robi z nich doskonały użytek.

Bryc: Pucz albo rewolucja. Czy da się położyć kres rządom Putina?

Mariupol okrążony, wymiana ognia w Zaporożu

Nie jest tajemnicą, że ukraińskim obrońcom idzie gorzej na południu, choć i tu oszałamiających sukcesów Rosja nie ma. Jednak wciąż, choć bardzo powoli, zdobywa nowe tereny. Mariupol został okrążony. To ważne miasto portowe nad Morzem Azowskim, większe od Szczecina, mniejsze od Gdańska (liczy ok. 430 tys. mieszkańców), słynące z przemysłu metalurgicznego. To tu produkowano płyty pancerne dla czołgów, z których wytwarzano je w Charkowie od czasów słynnych T-34.

Do Mariupola doszły wojska 58. armii z Krymu oraz 8. armii Gwardii z Donbasu, zamykając miasto w okrążeniu. Niewiarygodne, ale trwają tu ciężkie walki, a ludność jest pozbawiona prądu, ogrzewania i wody. Jak długo można tak wytrzymać? Moim zdaniem krótko, zaraz zacznie się katastrofa humanitarna na niespotykaną w tej wojnie skalę. Są dwie dobre wiadomości: ukraińska delegacja zdołała wynegocjować z Rosjanami utworzenie korytarzy humanitarnych, umożliwiając ewakuację ludności z takich miejsc jak wciąż walczący Mariupol. Po drugie, dzielna ukraińska 128. Zakarpacka Górsko-Szturmowa Brygada nie prosiła Rosjan o nic, tylko skutecznym kontratakiem sama taki korytarz wybiła, rozrywając pierścień rosyjskiego okrążenia. Jak długo uda się go utrzymać, trudno powiedzieć.

W tym rejonie drugie natarcie rosyjskiej 58. armii dotarło pod Zaporoże – Rosjanie zaczęli od bezpardonowej wymiany ognia wokół największej w Europie atomowej elektrowni w mieście Ergohrad. Niełatwo doprowadzić do powtórki Czarnobyla, ale to typowe rosyjskie lekceważenie bezpieczeństwa jest samo w sobie porażające.

Podkast: Inwazja na Ukrainę. Po co Putinowi ta wojna?

Kontrofensywa pod Iwankowem

Na pozostałych frontach jedyne, na co Rosjan stać, to bezmyślne i barbarzyńskie ostrzeliwanie dzielnic mieszkaniowych i innych obiektów chronionych międzynarodowym prawem. Tymczasem wojska ukraińskie zmontowały kontrofensywę, uderzając w rozciągnięte rosyjskie linie na północny zachód od Kijowa, pod Iwankowem. Atak w skrzydło przeciął jedyną normalną drogę, którą można zaopatrywać rosyjskie wojska w tym rejonie. Tak odcięto mniej więcej sześć batalionowych grup bojowych, w tym resztki wojsk powietrzno-desantowych walczących o lotnisko w Hostomelu, gdzie Rosjanie zniszczyli jedyny egzemplarz największego samolotu świata: An-225 Mrija. Niedawno gościł w Rzeszowie, przyciągając rzeszę entuzjastów, a dziś jest wypalonym wrakiem.

Rosjanie musieli tu nieźle oberwać, bo pojawiła się legenda porucznika Nurmagomeda Engelsowicza Gadżimagomiedowa z Dagestanu, młodego oficera wojsk powietrzno-desantowych Rosji, czyli słynnych desantczikow w niebieskich beretach (na całym świecie, w Polsce też, spadochroniarze noszą bordowe berety, w Rosji jest inaczej) i pasiastych koszulkach. Miał rzekomo rozerwać się granatem, by nie dostać się do niewoli, zabierając ze sobą do piekła kilku ukraińskich żołnierzy. Nie wiadomo, ile w tym prawdy, ale RIA Nowosti poinformowała, że Putin przyznał mu pośmiertnie złotą gwiazdę Bohatera Rosji. Mylono go z początku ze słynnym sportowcem z Dagestanu Magomiedrasułem Muchtarowiczem Gazimagomiedowem, ale to inny człowiek, o ile nie jest to tylko kolejna legenda z serii 28 panfiłowców spod Moskwy w 1941 r.

W obliczu dezercji wałęsających się bez celu wygłodzonych żołnierzy, którzy ukrywają się w lasach zarówno przed miejscowymi, jak i przed swoimi, bo nie uśmiecha im się smażenie w zniszczonym czołgu, potrzebni są bohaterowie. I jak na zawołanie się znaleźli.

Czytaj też: Nawet sojusznicy opuścili Putina. Kto mu pozostał?

Ginie „Szary Wilk”

Co innego po drugiej stronie. Heroiczna obrona musi wiązać się z poświęceniem tysięcy żołnierzy, wśród których są prawdziwi bohaterowie. Wśród nich płk Ołeksandr Jakowycz Oksanczenko, pilot Su-27 (1968–2022), dowódca i rewelacyjny pilot, występujący na licznych pokazach, znany pod pseudonimem „Grey Wolf” (szary wilk). Dla pokrzepienia serc ukraińskie ministerstwo obrony opowiadało o pilocie noszącym przydomek „Duch Kijowa”, który na MiG-29 miał zestrzelić nawet 14 rosyjskich samolotów.

Kilka dni temu płk Oksaczenko zginął w rejonie Kijowa, zestrzelony przez rosyjski zestaw przeciwlotniczy S-400 Triumf, otrzymując pośmiertnie tytuł Bohatera Ukrainy, co w tym kraju jest najwyższym odznaczeniem. Okazało się, że płk Oksaczenko zestrzelił kilka (trzy – według różnych doniesień) rosyjskich maszyn, latając na Su-27, a nie MiG-29.

Płk Oksaczenko przejdzie do historii jako człowiek, który od 2018 r. był na emeryturze, ale wrócił, by bronić kraju, przyczynił się do stępienia siły rosyjskiego lotnictwa i poległ na polu chwały. Blue Sky, pułkowniku! Zapamiętamy go jako przesympatycznego człowieka, chętnie fotografującego się z gośćmi Airshow m.in. w Radomiu w 2017 r.

Wilczak: Portret Kijowa. Złote kopuły i klątwa siedziby prezydenta

Ukraińcy znajdują w Polsce dom zastępczy

Jak długo Ukraina wytrzyma? Wszyscy zadajemy sobie to pytanie. Bohaterska, niewiarygodna obrona, która krzyżuje plany bandyty Putina, jest dla Polski jak zbawienie, bo odsuwa niebezpieczeństwo od nas. Obie strony wydają się wyczerpane. Każdy dzień obrony to przedłużający się blamaż Rosji, która pokazuje się w roli kolosa na glinianych nogach. Nie należy jednak zapominać, że cierpią na tym miliony Bogu ducha winnych Ukraińców, których spotkał straszny los w ich niszczonym bombami i pociskami kraju.

Współczują im wszyscy zdrowo myślący Polacy, a nawet pewien nasz osiedlowy menelik, który czasem mnie zaczepia pod sklepem. Wczoraj tak rzecze: „Panie Michale, bo ja tam w telewizji słyszałem, że oni o jakieś browary walczą!”. Chodzi oczywiście o miasteczko Browary na północno-wschodnich obrzeżach Kijowa. „Ja już im te browary kupię, tylko niech oni przestaną!”. Tymczasem dziesiątki tysięcy Polaków ruszają z realną pomocą na granicę, a uchodzący przed wojną Ukraińcy znajdują w Polsce drugi, zastępczy dom.

Czytaj też: Nawet pomniki są po naszej stronie. Notatki czasu wojny

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną