Ta słynna wschodnia rasputica, czyli etap odwilży, gdy na polu może utonąć nawet traktor, jakże charakterystyczny dla ukraińskich czarnoziemów, jest koszmarem dla nacierających wojsk. Poruszanie się jest możliwe w zasadzie tylko po twardych drogach asfaltowych, a ich sieć nie jest tak dobrze rozwinięta jak w Polsce, w Ukrainie nie ma właściwie „schetynówek”. Ruch drogami bocznymi, bez asfaltu, jest wybitnie utrudniony, przez co cierpią zwłaszcza konwoje z zaopatrzeniem. Wyładowane amunicją ciężarówki i cysterny pełne paliwa muszą się przedzierać głównymi drogami, zakorkowanymi przez kolumny maszerujących wojsk.
Kolumna utknęła w drodze na Kijów
Istnieje mocno uzasadnione podejrzenie, że słynna długa na 63 km kolumna pancerna idącą na Kijów stanęła i nie rusza się już chyba trzeci dzień z rzędu z bardzo prozaicznego powodu: wpełzła jedyną porządną drogą przez Iwankowo i zatarasowała przejazd. Stoi teraz w dwóch rzędach, część jest na poboczu, część na jezdni, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając przejazd kolumnom zaopatrzenia. Jedyny zostawiony pas nie pozwala na ruch w dwóch kierunkach, a cysterny z paliwem po dotarciu do czoła kolumny i zatankowaniu pojazdów muszą przecież dostać się z powrotem do składów logistycznych. Minąć się z pojazdami z naprzeciwka nijak się nie da. Cyrk.
W dodatku unieruchomioną kolumnę przypominającą wyrzuconego na brzeg wieloryba zaczynają skutecznie skubać bezpilotowe aparaty latające Bayraktar TB2, zadając jej straty, zanim wojska wejdą do walki.