Okręt desantowy Orsk był jednym z sześciu wchodzących w skład 179. Brygady Okrętów Desantowych Floty Czarnomorskiej. To bardzo leciwa jednostka oddana do służby 5 grudnia 1968 r., zatem przekroczyła 53 lata. To tak à propos nowoczesności rosyjskich sił zbrojnych. Orsk nie miał na pokładzie desantu, przypuszczalnie wykorzystano go jako środek transportu do przewozu sprzętu dla wojsk walczących pod oblężonym Mariupolem. Swoją drogą to wprost niewyobrażalne, że miasto pozostaje niezdobyte. Kiedy obrońcom skończy się amunicja? A żywność?
Czytaj też: Krwawy impas
Ukraina topi rosyjski okręt
Tak czy siak, amunicję postanowili przywieźć sobie Rosjanie. Załadowali przypuszczalnie trzy okręty desantowe (w tym dwa nieco innego typu, zbudowane w Gdańsku). Na pokłady trafiły podobno transportery opancerzone w ramach uzupełnienia dla wojsk walczących właśnie w rejonie Mariupola. A prócz tego pewien zapas amunicji dla wojsk lądowych. Najpewniej wszystkie trzy jednostki załadowano w Noworosyjsku, potem odbyły krótki rejs do Berdiańska, gdzie zawinęły w poniedziałek 21 marca. Wyładunek amunicji chyba jednak nie przebiegał gładko. Dzisiaj rano okrętem Orsk wstrząsnęła potężna eksplozja. Na tyle silna, że szybko zatonął i pojawiły się tzw. wybuchy wtórne.
Według dostępnych danych okręt został trafiony rakietą balistyczną Toczka U wojsk ukraińskich.