Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

36. dzień wojny. Dlaczego z rosyjskich czołgów wypadają wieże?

Ukraiński żołnierz przy zniszczonym rosyjskim czołgu T-72. Łukjaniwka w obwodzie kijowskim, 27 marca 2022 r. Ukraiński żołnierz przy zniszczonym rosyjskim czołgu T-72. Łukjaniwka w obwodzie kijowskim, 27 marca 2022 r. Serhii Nuzhnenko / Reuters / Forum
Na jaw wychodzą niedostatki rosyjskiej machiny wojennej. Bardzo spektakularna jest zwłaszcza wada konstrukcyjna czołgów: są wyjątkowo podatne na eksplozje amunicji. Wskutek takiego wybuchu wylatują wieże, spadając czasem bardzo daleko od reszty wozu.

Nad Kijowem wschodzi słońce. Miasto żyje mimo wojny: na dworzec Passażyrskij wjeżdża pociąg, jakby zapraszał do wyjazdu, ale chętnych nie ma, ludzie zostają. Nieopodal ustawia się kolejka do sklepu. Rozrzedzony dym z okolic roznosi charakterystyczny zapach. Czy to zapach zwycięstwa? Niestety jeszcze nie.

Czytaj też: Rosyjskie obietnice bez pokrycia i Nju-Jork pod ostrzałem

Rosja niespecjalnie się cofa

Jak było do przewidzenia, o żadnym realnym wycofaniu spod stolicy i Czernihowa nie ma mowy. Jak słusznie zauważył mój przyjaciel i towarzysz niedoli w Jugosławii gen. Roman Polko, Rosja całkiem zapomniała, że NATO dysponuje bardzo efektywnym systemem rozpoznania i na bieżąco bada, co się dzieje w Ukrainie i wokół jej granic. Rosja o takim systemie może raczej tylko marzyć. Jej dowódcy wydają się nie wiedzieć, gdzie jest i co robi nieprzyjaciel, a co gorsza, nie orientują się chyba, gdzie są i co robią ich wojska.

Na przykład mapa, którą 25 marca pokazano w Sztabie Generalnym na sławetnej odprawie, choć ogólnie prawdziwa, pokazywała sytuację sprzed paru dni, podczas gdy z wielu rejonów rosyjskie wojska zostały już dawno wyrzucone. Zaczynam się zastanawiać, czy to tylko propaganda, czy generałowie rzeczywiście nie wiedzą, gdzie są ich żołnierze. Myślę, że dowództwo NATO mogłoby się nad biednymi rosyjskimi generałami zlitować i przynajmniej o położeniu ich wojsk informować na bieżąco. Kwatera główna Sojuszu i amerykański Pentagon zdają się wiedzieć to lepiej niż rosyjski Sztab Generalny.

Sekretarz prasowy departamentu obrony USA John F. Kirby podczas środowego briefingu ogłosił, że na Białoruś wycofano zaledwie ok. 20 proc. sił wokół Kijowa. Informacja o ich dalszych losach pochodzi z kanałów białoruskiej opozycji – według nich do Naukowo-Praktycznego Centrum Medycyny Radiologicznej i Ekologii Człowieka w Homlu przyjechało siedem autobusów z rannymi. Czy przypadkiem nie ma to związku z faktem, że Rosjanie okupują tereny Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej, stacjonując na terenach skażonych? Według ostatnich doniesień właśnie się stamtąd wycofali.

Rosjanie nie mieli na tę wojnę ochoty

Tymczasem mimo ciężkich walk w rejonie Czernihowa miasto nadal jest odcięte, o deeskalacji nie ma tu mowy. Za to nieco dalej na południe Ukraińcy odnoszą całkiem spore sukcesy. Rosjanie musieli wycofać część mocno wykrwawionej 1. Armii Pancernej Gwardii i 2. Armii Gwardii. Teraz działa tu głównie 90. Witebsko-Nowogrodzka Dywizja Pancerna Gwardii z Jekaterynburga. Ale znów: dzięki odzyskaniu przez ukraińskie wojska Hrebełek i Płoskich odcięto tę dywizję od 6. Lwowskiego Pułku Czołgów Gwardii, który będzie zapewne skazany na całkowite rozbicie.

W okolicach Charkowa, gdzie 6. armia również stoi w miejscu, żołnierze ukraińskiej 92. Brygady Zmechanizowanej w ramach oczyszczania miasteczka Mała Rohań znaleźli punkt dowodzenia 59. Lublińskiego Pułku Czołgów Gwardii (144. Jelnińska Dywizja Zmechanizowana Gwardii). Z porzuconych tu niezniszczonych dokumentów (zaskoczenie czy brak dyscypliny?) jasno wynika, że prawie połowę pułku stanowili poborowi, a czterech żołnierzy (w tym dowódca plutonu por. Jewgienij Babanin) odmówiło 18 lutego wkroczenia na terytorium Ukrainy. Najwyraźniej wielu rosyjskich żołnierzy nie miało ochoty na tę wojnę.

Potwierdza się natomiast informacja, że część sił, w tym 2. Tamańska Dywizja Zmechanizowana Gwardii, jest przerzucanych spod Kijowa na Izium, gdzie Rosjanie mają nadzieję uzyskać jak największe zdobycze. Koncentrują się zatem na nowym celu – zajęciu obwodów ługańskiego i donieckiego i lądowym połączeniu z Krymem.

W obwodach donieckim i ługańskim próbowali przebić się przez linie ukraińskiej obrony. I nadal są nieskuteczni. Niewykluczone, że właśnie ten odcinek zasilą zluzowane wojska spod Kijowa, uzupełnione poborem, który rozpoczyna się 1 kwietnia. Ale z poborowymi sprawa nie jest prosta. Trzeba najpierw ich ubrać, przeszkolić i nauczyć wojskowej dyscypliny. Może minąć nawet kilka miesięcy, zanim wykażą jakąś wartość bojową. Dlatego Rosja szuka jakichkolwiek opcji uzupełnienia przetrzebionych stanów osobowych m.in. wśród najemników ze słynnej Grupy Wagnera czy ochotników zagranicznych. Pojawiły się też wojska Osetii Południowej i Abchazji, które Rosja uznaje za niepodległe państwa. Są pogłoski o potajemnym mobilizowaniu rezerwistów.

Czytaj też: Ośli upór Rosjan. Nie ma co paplać, trzeba dozbrajać

.Karolina Żelazińska/Polityka.

Czołgi i ich fruwające wieże

Rosyjskie czołgi mają poważną wadę. Jeszcze w latach 60. genialni konstruktorzy uzbrojenia z artyleryjskiego zakładu nr 9 w Swierdłowsku (dziś Jekaterynburg) wpadli na wspaniały pomysł: opracowali wieżę, pod którą w specjalnym obrotowym magazynie amunicji zwanym „karuzelą” umieścili ułożone promieniście naboje. Mechanizm hydrauliczny zabierał nabój z karuzeli i automatycznie ładował go do działa. Wystarczyło, że dowódca nacisnął przycisk „odłamkowo-burzący”, a karuzela obracała się w jedną stronę i hydrauliczne ramię – trzask-prask – ładowało nabój. Po wystrzale łuska wypadała i można było operację powtórzyć. Dowódca naciskał przycisk „przeciwpancerny”, karuzela obracała się w drugą stronę, a hydrauliczne ramię – trzask-prask...

Wspaniałe, prawda? Z załogi wypadł ładowniczy, a czołg zyskał piękną, niską sylwetkę. Istne cudo. Na Zachodzie zapóźnieni technologicznie konstruktorzy dalej projektowali szafy, a działo ładowało się ręcznie. Amunicję umieszczono w tyle wieży za pancerną osłoną. Gdy trzeba działo załadować, ładowniczy otwiera pancerne drzwi, wyciąga ciężki nabój z magazynu, kładzie go na podajniku, dalej działo ładowane jest już mechanicznie, ładowniczy zamyka drzwi. Jak za Króla Ćwieczka.

W czasie walk okazało się, że karuzela pełna naboi, radośnie rozkręcona pod nogami i siedzeniami dowódcy i celowniczego, stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. Każde trafienie w czołg doprowadza do wybuchu amunicji i efektownego katapultowania wieży z działem i załogą. Tymczasem w zachodnich czołgach ewentualna eksplozja amunicji powoduje rozerwanie tyłu wieży i czasowo załogę ogłusza, ale chroni ją pancerna przegroda.

Ukraińcy zaczęli nawet organizować zawody, który rosyjski czołg wyrzuci wieżę dalej. Po trafieniu javelinem czy NLAW-em z reguły dochodzi do potwornej eksplozji, a wieża z działem leci gdzieś w bok. Odnalazłem film z rekordzistą – wieża odleciała na jakieś 60 m. W karuzelę ładowania są wyposażone wszystkie rosyjskie czołgi – i T-72, i T-80, a także najnowsze T-90. I wszystkie jednakowo, niemal po każdym solidnym trafieniu, ciskają wieżą na sporą odległość.

Fiszer: Żołnierz na telefon, czyli dowodzenie po rosyjsku

Rosjanie robią się ostrożni

Pora wrócić do spraw poważnych i smutnych. Rosjanie robią się ostrożniejsi. Zanim podejmą działania, mają wątpliwości: jakie będą straty, czy nie za duże? Może da się osiągnąć cel w inny sposób? Skąd wytrzasnąć posiłki?

Najważniejsze jest pytanie o to, kto Rosji pomoże. Nawet Chiny zdają się dystansować, obawiając się sankcji. Tymczasem produkcja uzbrojenia w Rosji niemal stanęła, dramatycznie brakuje elementów elektronicznych, chipów i procesorów, które w całości pochodziły z importu. A źródełko wyschło. Rosja stała się bezradna, co jest o tyle zadziwiające, że takie elementy do montażu współczesnej elektroniki są produkowane nawet w Polsce, zwłaszcza w województwie dolnośląskim.

Niestety strona ukraińska również traci sprzęt, a możliwości uzupełnienia kiedyś się skończą. Dlatego prezydent Zełenski apeluje o ciężką broń. Teraz to na jego państwo spadł rosyjski cios, ale jeśli Ukraina padnie, kto będzie następny? Kremlowska propaganda ma odpowiedź. Przecież to w Polsce niszczy się pomniki, do Polski ewakuowano amerykańskie laboratoria broni biologicznej i chemicznej (serio!), to w Polsce rządzą faszyści. Słychać głosy, że jest w kolejce do denazyfikacji...

Na szczęście po blamażu Rosji w Ukrainie mamy nieco czasu na przygotowania. Ale nie oszukujmy się: jeśli Ukraina zostanie pokonana, to Rosja zaliże rany, zbierze siły i… I może ktoś powie, że to nie ma sensu. Oczywiście, że nie ma. To scenariusz dokładnie tak samo pozbawiony sensu jak ten rosyjski atak na Ukrainę.

Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną