Wojna w Ukrainie, związane z nią działania wywiadowcze i walka z rosyjską propagandą w sieci sprawiły, że Pegasus Gate, najgłośniejsza afera w świecie cyfrowym ostatnich lat, zniknęła z nagłówków. Niektórzy, jak na łamach „Polityki” pisała Malwina Dziedzic, stracili nawet nadzieję, że skandal zostanie kiedykolwiek w Polsce wyjaśniony. Ostatnie ustalenia w tej sprawie przyniosły zresztą więcej pytań niż odpowiedzi. Dowiedzieliśmy się, że podsłuchiwani byli także prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza i posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Łośko, oboje związani z Krzysztofem Brejzą, byłym szefem sztabu KO w wyborach parlamentarnych 2019. A jak poinformował dziś Onet, ślady inwigilacji są też na telefonie Andrzeja Malinowskiego, byłego prezesa organizacji Pracodawcy RP.
Zagadką pozostaje w dalszym ciągu kwestia zakupu i użycia Pegasusa. Według oficjalnych dokumentów oprogramowaniem zarządzało CBA, które kupiło je od pośrednika, firmy MATIC, za 33,4 mln zł. Spółka nabyła go z kolei od producenta, izraelskiej firmy NSO Group, za 25 mln. Kwoty te jednak – przynajmniej przy obecnym stanie wiedzy o liczbie inwigilowanych osób – nie pokrywają się z cennikiem NSO, do którego dotarł „New York Times”. Izraelczycy stosowali wycenę regresywną: pół miliona dolarów za instalację, 650 tys. za pierwsze dziesięć podsłuchiwanych kont, 800 tys. za kolejne sto. Łatwo policzyć, że cały budżet CBA (o ile nie był większy) nie został wykorzystany na