Od kilku dni najbardziej niepokoi natarcie z Iziumu na Słowiańsk. Rosjanie usiłują tu atakować na dwóch kierunkach – bezpośrednio na Słowiańsk i na Barwinkowe (nieco na zachód) przez Brażkiwkę. Co ciekawe, nie próbują jakoś obejść twardej obrony na przedpolach Słowiańska, tylko uporczywie przesuwają się wzdłuż tych samych osi. A wygląda na to, że mogliby spróbować przez Andrijwkę w kierunku na zachód, po południowej stronie Dońca, by potem dokonać zwrotu i uderzyć na Barwinkowe. Na taki manewr pozwala sieć dróg.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że wpakowali 4. Kantemirowską Dywizję Pancerną Gwardii wzdłuż północnego brzegu Dońca, licząc chyba na szersze oskrzydlenie. Ale utknęli w miejscu. Na zachód od Iziumu Doniec skręca prawie pod kątem prostym na wschód i płynie przez Donbas do Rosji, by ujść do Donu.
Czytaj też: Prymitywna wiara w masę żelaza. Armia Rosji jak Titanic?
Jak Rosjanie forsowali rzekę
Doniec jest potężny, większy od Wisły, ma ponad 1000 km długości. Sforsowanie go w Iziumie Rosjanie okupili ciężkimi stratami. Co prawda rzeka jest tutaj w swoim górnym biegu, jak np. Wisła pod Dęblinem czy Puławami, ale to wciąż szeroka woda płynąca zakolami, z mulistym dnem i zabagnionymi brzegami. Nie wszędzie da się do niej dotrzeć nawet pojazdem gąsienicowym. Tymczasem polnymi drogami przez las przedarły się 423. Jampolski Pułk Zmechanizowany Gwardii po północnej stronie na Protopiwkę i 13. Szepietowski Pułk Czołgów Gwardii po południowej stronie na Zawhorodnie.