Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Po co Putinowi nowy front? Świat patrzy teraz na Naddniestrze i Mołdawię

Prezydent Rosji Władimir Putin Prezydent Rosji Władimir Putin Kremlin.ru / mat. pr.
O ile ten kolejny kierunek uderzenia nie miałby wielkiego znaczenia dla sytuacji w Donbasie czy w pasie południowym między Krymem a Donbasem, o tyle jego uruchomienie byłoby z wielu powodów korzystne dla Moskwy.

Dla Rosji bardzo ważna jest destabilizacja pogranicza z Unią i NATO, a Naddniestrze nadaje się do tego idealnie.

Po pierwsze, dlatego że to peryferia Europy, margines zainteresowania większości społeczeństw Zachodu. Mimo że rejon ten geograficznie powinien być nam znacznie bliższy niż np. Donbas, a historycznie i kulturowo jest bardziej związany z zachodnią Europą niż np. Krym. Mołdawia, Bukowina, Besarabia czy Budziacz powinny być nam w Polsce znane, gdyby szkoła poświęcała wystarczająco dużo czasu na edukację historyczno-geograficzną. Nie poświęca, więc Mołdawię i dolinę Dniestru kojarzymy często z tanim winem i „ekstremalnymi” wycieczkami w ciepły rejon Europy, gdzie można zderzyć się z rzeczywistością przypominającą PRL. Tymczasem korytarz wyznaczony nurtem Dniestru to był „polski przyczółek” nad Morzem Czarnym, świadek mocarstwowej przeszłości I Rzeczpospolitej. Sambor, Halicz, Chocim, Jampol – te miasta nad Dniestrem są jak etapy rajdu przez polską historię dziesięciu stuleci. Wreszcie to przez Zaleszczyki, położone w malowniczym zakolu tej samej rzeki, ewakuował się ostatecznie do Rumunii rząd II RP we wrześniu 1939 r.

Współczesna Mołdawia, której wschodnią częścią jest dzisiejsze Naddniestrze, miała wyjątkowego pecha do znaczenia, pamięci oraz zainteresowania. W granicach carskiej Rosji od początku XIX w., podzieliła los peryferyjnych obszarów imperium, stając się socjalistyczną republiką radziecką, jednym z kilku zachodnich przyczółków imperium.

Reklama