Sytuacja w Donbasie na szczęście bez większych zmian. Dziś już nikt nie pyta, kiedy rozpocznie się tutaj zapowiadana wielka ofensywa, bo jak widać, zanim się na dobre zaczęła, skończyła się znowu blamażem Rosjan. Kolejne próby ataków pod Iziumem na Słowiańsk nie dały żadnego rezultatu poza dalszym wykrwawieniem 1. Armii Pancernej Gwardii, z której pomału niewiele zostaje.
Czytaj też: Czy w tej wojnie naprawdę chodzi o Donbas?
Miało być „wpieriod!”, a udało się „w boook”
Ołeksij Arestowycz, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który jest dość wiarygodny, bo wypowiada się często, a nie zdarzają mu się wpadki informacyjne, powiedział ciekawą rzecz. Według niego cztery z 12 armii (1. Pancerna Armia Gwardii, 2. Gwardii, 5., 6., 8. Gwardii, 20. Gwardii, 29., 35., 36., 41., 49. i 58. armia) użytych w Ukrainie, czyli de facto wszystkich posiadanych, są kompletnie rozbite i nie mają żadnej wartości bojowej.
Z pewnością chodzi o 6. armię pod Charkowem, która z podkulonym ogonem zwija się pomału do Obwodu Biełgorodzkiego na rosyjską stronę granicy. A także o 29. armię, którą pozostawiono na Białorusi i już do walk w Ukrainie nie wróciła. Co do pozostałych dwóch, to najpewniej jest wśród nich 1. Armia Pancerna Gwardii, stopniowo wycofywana spod Iziumu. Kandydatów do ostatniego miejsca jest kilku.
To 2. Armia Gwardii, z której w Ukrainie obecnie zidentyfikowano tylko 30. Brygadę Zmechanizowaną. Co się stało z 15. Aleksandrijską Brygadą Zmechanizowaną Gwardii oraz 21. Omsko-Nowobugdską Brygadą Zmechanizowaną Gwardii, tego nikt nie wie. Może nawet samemu Putinowi nie powiedziano.