Jak można się było spodziewać, Rosjanie nie spieszą się z przekazaniem Ukrainie rannych z Azowstalu, którzy zgodnie z umową oddali się do niewoli, by poddać się wymianie na jeńców. To kolejne świństwo rosyjskich władz, które nic sobie nie robią z zawartych porozumień. Gdy ktoś nawołuje do dialogu z Rosją, to pytam: po co? Co można zyskać? Umowę, której nie zechcą dotrzymać?
Wszyscy czekamy, aż obrońcy Azowstalu będą wreszcie bezpieczni na ukraińskiej ziemi, tej jej części, którą kontroluje Ukraina. Pokazali światu nadludzką wolę walki, niebywałą odwagę i niewyobrażalną wprost wytrzymałość. Muszę się do czegoś przyznać – kiedy w dawnej Jugosławii znalazłem się po raz pierwszy pod silnym, ośmiogodzinnym ostrzałem, zżerał mnie strach, jakiego nie znałem. Huk wybuchów wdzierający się do płuc przyrostem ciśnienia, przytykający uszy jak w zniżającym się szybko samolocie, łoskot serii z broni maszynowej, który wstrząsa człowieka do szpiku kości – tego nie da się opisać. Jestem przekonany, że nie miałbym najmniejszych szans wytrzymać tyle, ile obrońcy Azowstalu, nawet czwartej części tego. Znosili strach, skazani na śmierć, przez dłuższy czas nie było dla nich większej nadziei. Jednak póki życie, póty nadzieja...
Na pozostałych frontach bez zmian. Oczywiście na południe od Iziumu Rosjanie podjęli kolejne próby przebicia się na południe – bez sukcesu. Usiłują też nadal wyłamać się z Popasnej, ale choć przesunęli się o 2–3 km, nic więcej nie udało im się uzyskać. Największym problemem jest artyleria, która działa bez opamiętania. Rosjanie znów ostrzeliwują miasteczka, raniąc cywilów.