Ukraińcy podjęli decyzję o uporczywym oporze, która z różnych względów też ma swoje zalety. Najważniejsze, że daje czas. Tak jak obrona Mariupola dała czas na przerzut sił do Donbasu i szykowanie tam pozycji, tak teraz obrona Siewierodoniecka pozwala przygotować nowe jednostki wyposażone w zachodni sprzęt, które wejdą do walki za mniej więcej miesiąc.
Rosjanie szturmują Siewierodonieck
Siewierodonieck to ostatni kawałek ziemi na wschodnim brzegu rzeki Doniec w obwodzie ługańskim. Ma znaczenie psychologiczne, bo po utracie Ługańska w 2014 r. pełnił funkcję stolicy tej części regionu, która pozostała pod kontrolą Ukrainy. Rosjanie włażą do miasta z trzech stron i tylko część przyległa do Dońca łączy się z resztą ukraińskiego terytorium. Między Siewierodonieckiem a Lisiczańskiem położonym na zachodnim brzegu rzeki podobno nadal działa jakiś most – tak wynika z porannej relacji reportera Mateusza Lachowskiego, który spędził noc w piwnicy z żołnierzami (mniej więcej co godzinę spadało na Lisiczańsk kilka salw artyleryjskich). Nie wiadomo, czy to uszkodzony i naprawiony most stały, czy może raczej most pontonowy ustawiony przez saperów. Ale przebywanie ukraińskich wojsk tutaj jest dość ryzykowne. Gdyby Rosjanom udało się przejść wzdłuż Dońca i odciąć Siewierodonieck od rzeki, znalazłyby się w pełnym okrążeniu.
Tymczasem rosyjskie wojska szturmują Siewierodonieck, wdzierając się między zabudowania. O miasto walczy 36. Łozowska Brygada Zmechanizowana Gwardii z 29.