Tym razem starcia w Siewierodoniecku nie dały Rosjanom żadnych konkretnych zysków terenowych. O stratach obu stron trudno mówić, bo nie są znane wiarygodne dane. Przenosząc doświadczenia z dotychczasowych walk miejskich, można przypuszczać, że rosyjskie są znaczące – obrońcy mają tu z reguły większą przewagę nad atakującymi niż na otwartej przestrzeni.
Rosjanie zwyczajowo przeprowadzili natarcie z Iziumu w kierunku Słowiańska i zgodnie z utartą już tradycją zostali odparci. Niedługo zacznie to przypominać slalom gigant pomiędzy własnym zniszczonym sprzętem porzuconym tu po poprzednich atakach. Nie ma komu go ściągać, bo ukraińskie traktory pracują już w polu, poza tym za mocno tu strzelają, a ruski złom nie jest wart narażania życia. Przyjdzie czas, że wszystko to pojedzie do jakiejś huty na przetopienie.
Czytaj też: Kadyrowcy wojują dla Putina. I grożą Polsce
Donbas. Impas
Drugi silny atak Rosjanie przeprowadzili 29 maja w miejscowości Bohorodyczne ok. 30 km na południowy wschód od Iziumu. Próbowali sforsować Doniec ok. 30 km na północny wschód od Słowiańska. Oczywiście też zostali odparci. Obronę trzyma tu ukraińska 57. Brygada Zmechanizowana im. Koszogo Otamana Kostia Gordienka, a naciera 30. Brygada Zmechanizowana spod Samary z 2. Armii Gwardii z Centralnego Okręgu Wojskowego, a niewykluczone, że też 5.