Chodzi o tranzyt kolejowy towarów, o kwestie gospodarcze i handlowe, ale spór od razu wszedł na poziom strategiczny. Zarządzona przez Wilno blokada transportu przez Litwę do Obwodu Kaliningradzkiego wskutek nałożenia unijnych sankcji (weszły w życie w połowie czerwca) pokazała, że terytorialna „wyspa” Rosji na bałtyckim wybrzeżu jest bardzo wrażliwym obszarem, a rosyjskie interesy z nią powiązane łatwo naruszyć. Litwa, jej sąsiedzi, cała Unia i NATO poczuły, że nacisk ekonomiczny na Rosję może mieć konsekwencje militarne – do reakcji zbrojnej włącznie.
Wszystko jest tu ze sobą powiązane, a konfrontacja między Rosją a Zachodem, która trwa dłużej niż wojna w Ukrainie, może wywoływać skutki w wielu obszarach jednocześnie.
Z Kaliningradu na Litwę wiodą dwa szlaki kolejowe. Jeden z zachodu na wschód, przez przejście graniczne Kirbaty i węzeł Kowno, ma później wiele odgałęzień, ale zasadniczo prowadzi na Białoruś. Drugi, mniej ważny w kontekście blokady, biegnie na północny wschód, na Łotwę. Obydwa prowadzą wzdłuż ciągów drogowych, najważniejszych dla lądowego zaopatrzenia Obwodu. Kiedyś równie ważne były przejścia prowadzące do Polski, ale w obliczu zamrożenia wymiany przygranicznej i zacieśnienia kontroli transportu ciężarowego utraciły handlową rolę. Dziś podstawowe znaczenie gospodarcze ma szlak zachód–wschód, a sankcje silnie w niego uderzą.
Formalnie ograniczenia dotyczą materiałów budowlanych i stali, ale gubernator Obwodu Kaliningradzkiego Anton Alichanow spodziewa się spadku tranzytu nawet o połowę, mówi już o „uduszeniu regionu”. Moskwa nazywa restrykcje wrogim aktem Litwy, wzywa do MSZ szefa placówki dyplomatycznej (Wilno nie ma w Rosji ambasadora) i zapowiada podjęcie stosownych kroków w przypadku utrzymania blokady.