Świat

126. dzień wojny. Bayraktar to wyjątkowy dron. Dla Rosjan jest jak namolna mucha

Ukriańscy żołnierze podczas ćwiczeń z Bayraktarem TB2 w 2021 r. Ukriańscy żołnierze podczas ćwiczeń z Bayraktarem TB2 w 2021 r. Yulii Zozulia Ukrinform / ddp images / Forum
Istnieje niestety prawdopodobieństwo, że Ukraińcy opuszczą także Lisiczańsk, zaopatrywanie garnizonu przebiega z coraz większym trudem. Wciąż czekamy na wejście zachodniego uzbrojenia do szerszego użycia.

Prawdziwym symbolem tej wojny stał się turecki dron Bayraktar TB2. Powstały o nim piosenki, wierszyki, jego sukcesy działają pokrzepiająco. Co to w ogóle jest – ten bayraktar? Litwa przeprowadziła nawet zrzutkę pieniędzy, za które kupiono aż trzy aparaty tego typu. A dokładnie rzecz biorąc: zebrane pieniądze turecki producent oddał Ukrainie w formie pomocy humanitarnej, a bayraktary przekazał jej za darmo. Teraz na dron zbierają się Polacy, o czym więcej w dalszej części tekstu.

Lisiczańsk w kieszeni, Rosjanie w saku

Z samej Ukrainy tak krzepiące wieści nie płyną. Coraz cięższa sytuacja w atakowanym ze wszystkich stron Lisiczańsku skłania ukraiński Sztab Generalny do bardzo słusznej decyzji – wycofania się z pułapki na zachód. Po co tracić ludzi? Może jeszcze tego lata teren się odzyska, ale musi mieć kto to zrobić. Podobno wojska już wysuwają się z lisiczańskiej kieszeni, działając w sposób zorganizowany. Według planu wycofują się na kolejne pozycje obronne, nie jest to zatem paniczna ucieczka ani wymuszony, chaotyczny odwrót.

Rosjanie wcale nie mają tu łatwo. Wyczerpane wojska, które stoczyły ciężkie walki o Siewierodonieck, będą musiały przekroczyć Doniec w kierunku na zachód i zbudować przeprawy. Ukraina ma już znacznie więcej artylerii i HIMARS-y, może więc niszczyć je precyzyjnymi uderzeniami, topiąc w rzece rosyjskich żołnierzy wraz z czołgami, które, jak wiadomo, nie pływają, choć mają latające wieże.

Reklama