Wielkim sukcesem Joe Bidena i Partii Demokratycznej było uchwalenie w niedzielę przez Senat ustawy o wydatkach w wysokości 750 mld dol. na ochronę zdrowia i inwestycje na zahamowanie zmian klimatu, przewidującej również podatki, które mają nie dopuścić do zwiększenia deficytu budżetowego. W najbliższy piątek ustawę powinna zatwierdzić Izba Reprezentantów, gdzie demokraci mają większość, a to pozwoli prezydentowi ją podpisać. Wydarzenia na Kapitolu wzbudziły falę optymizmu w pogrążonym dotąd w depresji demokratycznym obozie przed zbliżającymi się wyborami do Kongresu.
Miało być 3,5 bln dolarów
Uchwalona przez Senat „Ustawa o zmniejszeniu inflacji” (ang. Inflation Reduction Act, w skrócie IRA), jak ją nazwali jej sponsorzy, to dużo skromniejsza wersja początkowego, znacznie ambitniejszego projektu legislacyjnego Bidena i demokratów z zeszłego roku, tzw. Build Back Better Act. Przewidywał on wydanie aż 3,5 bln dol. na walkę ze zmianą klimatu, szereg programów socjalnych (dodatkowe ulgi podatkowe na dzieci, bezpłatne urlopy macierzyńskie i zdrowotne gwarantowane przez państwo) oraz podwyżkę podatków od korporacji z 21 do 25 proc. Nie doszło do tego wskutek opozycji dwojga demokratycznych senatorów: Joe Manchina i Kyrsten Sinemy. Demokraci i republikanie mają w Senacie równą liczbę mandatów (po 50) i kiedy wszyscy republikańscy senatorowie głosują przeciw, o uchwaleniu ustawy decyduje głos wiceprezydent Kamali Harris.
Manchin, senator z Zachodniej Wirginii, gdzie Trump dwukrotnie wygrał wybory różnicą 20–30 proc. głosów, jeszcze niedawno zapowiadał, że nie zgodzi się na żaden plan walki z ociepleniem klimatu, ponieważ uderzyłby on w kopalnie węgla w jego stanie. Argumentował też, że wielkie wydatki zwiększają inflację. W lipcu jednak, po długotrwałych negocjacjach, liderowi demokratów w Senacie Charlesowi Schumerowi udało się go przekonać do ustawy o wydatkach na mniejszą skalę. W niedzielę uchwalono ją stosunkiem głosów 50 do 51, tzn. głosami demokratów i wiceprezydent Harris. Wszyscy senatorowie GOP głosowali przeciwko. Usiłowali storpedować ten projekt, proponując rozmaite poprawki, które mogłyby osłabić poparcie lewicowych legislatorów – ale wszystkie zostały odrzucone.
Czytaj też: Trump łamał prawo. Ale czy odpowie za to przed sądem?
Zapłacą wielkie korporacje?
Prawie połowę przewidzianych w ustawie IRA wydatków, 370 mld dol., przeznaczono na walkę ze zmianami klimatu – inwestycje w odnawialne źródła energii (słoneczną i wiatrową), zachęty podatkowe do korzystania z elektryczności w celu ogrzewania domów i przestawiania się z samochodów z napędem tradycyjnym na elektryczne. Eksperci szacują, że inwestycje te zmniejszą emisje dwutlenku węgla o 40 proc. do 2030 r. Według komentatorów to największe osiągnięcie ruchu ochrony środowiska od 1970, kiedy Kongres uchwalił prawo o redukcji zanieczyszczeń atmosfery (tzw. Clean Air Act). W ustawie przegłosowanej w niedzielę jedynym ustępstwem na rzecz lobby paliw tradycyjnych było zezwolenie na większą liczbę wierceń naftowych i szybszą budowę rurociągów.
Pakiet dotyczący ochrony zdrowia obejmuje przepis pozwalający federalnemu funduszowi ubezpieczeń dla emerytów (Medicare) na negocjowanie cen leków na receptę, które w USA są drogie. Ustawa przewiduje także przedłużenie subwencji na koszty leczenia gwarantowane w tzw. Obamacare, czyli legislacji przeforsowanej w 2010 r. przez ówczesnego prezydenta, która powinna zapewnić ubezpieczenia wszystkim Amerykanom.
Wszystkie te wydatki mają być sfinansowane dzięki uchwalonym w ustawie podatkom, przede wszystkim obowiązkowej daninie od największych korporacji – o zyskach powyżej 1 mld dol. – w wysokości 15 proc. Będą naliczane od dochodów w ich raportach finansowych, a nie od kwot podawanych w zeznaniach dla urzędu podatkowego, które są zmniejszane dzięki rozmaitym odpisom i upustom, notorycznie wykorzystywanym przez wielki biznes tak, że wiele korporacji nie płaci żadnych podatków.
Czytaj też: Biden coraz słabszy. Zbyt ostrożnie obchodzi się z Putinem?
Biden się cieszy. Czy Amerykanie zauważą?
Mimo nazwy „Ustawa o redukcji inflacji” wśród ekonomistów przeważa opinia, że zwykli obywatele nie odczują jej skutków w krótkim terminie. Nie przewiduje się, by w jej wyniku inflacja zmniejszyła się w najbliższych miesiącach, chociaż w następnych latach Amerykanie odniosą korzyści z niższych kosztów leczenia. Polityczne konsekwencje ustawy mogą zatem nie być zauważalne przed wyborami do Kongresu, tylko przed wyborami do Białego Domu w 2024 r.
Skąd więc przypływ optymizmu? Ustawa IRA to kolejny sukces Bidena w ostatnich tygodniach. Po wielu miesiącach legislacyjnego impasu powodowanego głównie obstrukcją republikanów, którzy odmawiali poparcia jakichkolwiek inicjatyw demokratów, obie partie ugadały się w końcu i uchwaliły najpierw ustawę o restrykcjach na dostęp do broni palnej dla osób mogących stanowić zagrożenie, a następnie ustawę o wsparciu produkcji półprzewodników i zwalczaniu konkurencji Chin w tym zakresie. Ostatnio przegłosowano też ustawę o wzmocnieniu ochrony zdrowia dla weteranów. Wszystkie te legislacje sponsorowali demokraci.
Sukcesy te dokładają się do odrzucenia w referendum w Kansas proponowanej przez republikanów poprawki do konstytucji stanowej znoszącej gwarancje przerywania ciąży. Fiasko uchodzi za sygnał, że skrajne rozwiązania promowane przez religijnych konserwatystów, dominujących w GOP, nie mają poparcia wyborców. Zdaniem komentatorów demokraci powinni teraz stale przypominać opinii publicznej, że Biden przeforsował ustawy o wydźwignięciu gospodarki z postpandemicznej recesji i o naprawie infrastruktury, a ostatnio CIA na jego rozkaz zlikwidowała przywódcę Al-Kaidy Ajmana al-Zawahiriego. I przypominać, że ceny benzyny spadły niedawno po rekordowym ich wzroście w czerwcu.
Nie wiadomo, w jakim stopniu osiągnięcia, którymi chwali się administracja Bidena i on sam, wpłyną na wynik listopadowych wyborów. Notowania prezydenta są niskie – poniżej 40 proc. poparcia – głównie z powodu utrzymującej się inflacji (9 proc.), rosnącej przestępczości, naporu nielegalnej imigracji na południową granicę i nagłaśniania tego wszystkiego przez prawicowe media. Najbliższe miesiące pokażą, czy niekorzystny dla rządzącej ekipy trend zacznie się odwracać.
Czytaj też: Alex Jones zapłaci za kłamstwa o masakrze dzieci. Marna pociecha