Świat

Król od niechcenia. Jakie będzie panowanie Karola III?

Jakie będzie panowanie Karola III? Jakie będzie panowanie Karola III? Alastair Grant / PA Images / Forum
Nikt w tysiącletniej historii brytyjskiej monarchii nie czekał na tron dłużej niż on. Najstarszy syn Elżbiety II, naznaczony nieudanym małżeństwem z Dianą Spencer, przejmuje koronę w Wielkiej Brytanii. Jakim będzie królem?

W czwartym sezonie serialu „The Crown”, najwierniejszej dotychczas adaptacji życia zmarłej 8 września brytyjskiej królowej, pojawia się scena wizyty Elżbiety II w posiadłości jej najstarszego syna Karola. Monarchini odwiedza go, spodziewając się rozmów o przyszłości królestwa, ważkich geopolitycznych debat, tymczasem znajduje Karola w ciemnozielonej kurtce, siedzącego pośród nieprzyciętych krzewów i na pierwszy rzut oka zaniedbanych ogrodów otaczających pałac.

Zdziwiona królowa pyta syna, jak obecnie spędza czas, a ten bez cienia zażenowania opowiada jej o swojej ogrodniczej wizji. Marzy mu się ogród zupełnie dziki, całkowicie pozbawiony ludzkiej ingerencji, w którym natura egzekwować będzie swoje prawa bez żadnych ograniczeń. Elżbieta II, w serialu odgrywana przez Olivię Colman, na wizję syna się zgadza, choć z umiarkowaną aprobatą. Bardziej wygląda na matkę, która nie do końca rozumie, co syn w życiu chce robić i osiągnąć, ale mimo to akceptuje jego wybory w ramach bezwarunkowej matczynej miłości.

Czytaj także: Widowiskowa monarchia brytyjska

W cieniu dwóch kobiet

Trudno o lepsze podsumowanie relacji Karola ze zmarłą w czwartek brytyjską monarchinią. Matką, która zawsze ze zrozumieniem przyjmowała decyzje syna, nawet te najdalsze od ideału. W chwili jej śmierci Karol ma niecałe 74 lata. Nigdy w tysiącletniej historii brytyjskiej monarchii nie było osoby, która na tron czekałaby dłużej od niego.

Zdecydowaną większość swojego dorosłego życia Karol spędził w cieniu dwóch kobiet. Księżnej Diany, z którą ostatecznie nie łączyło go nic poza oficjalnym aktem ślubu, i własnej matki, która utrzymując się na tronie przez 70 lat, odbierała mu szansę na zostanie królem i kształtowanie monarchii według własnego pomysłu. Wraz z jej śmiercią, jak powiedziała w czwartek nowo wybrana brytyjska premier Liz Truss, zakończyła się w historii Wielkiej Brytanii druga era elżbietańska. Nastały rządy Karola III. Jakie będą?

Czytaj także: Karol, Rwanda i Miś Paddington. Czy to spór monarchii z rządem?

Jakie będą rządy Karola III?

Nowy król ma szansę i potencjał do odegrania znaczącej roli we współczesnym świecie. Niektórzy komentatorzy są nawet zdania, że dla bieżącej debaty społeczno-politycznej może mieć wręcz większe znaczenie niż jego matka. Elżbieta II była ucieleśnieniem idei brytyjskiej monarchii i stojącej za nią tradycji. Przez 96 lat życia i 70 lat panowania uosabiała to, czego Brytyjczycy mogli oczekiwać nie tyle od królowej, ile od całej instytucji monarchii.

Mimo to nie udało się jej uchronić własnej rodziny przez obyczajowymi skandalami, spadkiem popularności i coraz mniejszym wpływem na szybko zmieniającą się rzeczywistość. Karol wydaje się człowiekiem z jednej strony pogodzonym z losem, z drugiej – doskonale rozumiejącym dzisiejszy świat i stojące przed nim wyzwania, także w sensie globalnym. Jego życiową ewolucję Brytyjczycy mogli obserwować przez dekady – od młodego, nie za bardzo towarzyskiego następcy tronu, przez dziwaka zakochanego w przyrodzie i nieszczęśliwego męża, aż po człowieka, który spośród wszystkich członków brytyjskiej rodziny królewskiej być może najlepiej rozumie zietgaist swoich czasów i wyzwania stojące przed ludzkością.

W powszechnej opinii na długo zapisał się jako niespecjalnie okrzesany, trochę dziwny człowiek z pasją do ogrodnictwa i środowiska naturalnego. Media znacznie bardziej interesowały się jego żonami. Pierwszą – Dianą, którą Brytyjczycy z miejsca pokochali i do dziś opłakują. Oraz drugą – Camillą Parker Bowles, z którą ślub wziął w 2005 r. po latach zażyłej znajomości.

Styl jego rządów będzie bardzo odmienny od sposobu, w którym monarchią kierowała jego matka – co do tego nie ma wątpliwości. Karol III, bo taki oficjalnie przyjął tytuł, będzie królem bardziej aktywnym. Jednym z jego pierwszych celów będzie usprawnienie funkcjonowania rodziny królewskiej. Coś, co chciał osiągnąć od dekad, ale nie miał ku temu odpowiednich prerogatyw. Monarchia pod zarządem Karola III ma przypominać dobrze funkcjonujące przedsiębiorstwo, które zużywa jak najmniej pieniędzy w ramach swoich kosztów stałych.

Król utrzyma też swoją aktywność w sektorze charytatywnym. Oprócz głównej instytucji pomocowej The Prince’s Trust zaangażowany jest w działania ponad 400 instytucji zajmujących się przede wszystkim pomocą najuboższym. Z części pewnie się wycofa, ale przez lata z działalności charytatywnej uczynił swój najbardziej rozpoznawalny atut. Trudno więc spodziewać się całkowitego odejścia nowego króla od tego rodzaju aktywności.

Czytaj także: Śmierć lekarza królowej Elżbiety

Klimatyczna nisza

Wiele wskazuje też na to, że nadal stanowczo będzie wypowiadał się w sferze światopoglądowej. Od lat publicznie broni wolności wyznania, protestując przeciwko islamofobii i przemocy na tle religijnym. Wiadomo, że nie był przekonany co do zasadności wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ale na bieżącą brytyjską politykę zagraniczną raczej wpływać nie będzie. Również dlatego, że nie musi.

Ostatnie lata były dla niego bardzo udane z politycznego punktu widzenia. Zainteresował się klimatem i jego zmianami, tematem początkowo niszowym, a dziś o ogromnym znaczeniu – dzięki swojemu zaangażowaniu w tej dziedzinie Karol III ma szansę zostać najbardziej wpływowym członkiem brytyjskiej rodziny królewskiej w XXI w. I choć, jak wynika z cytowanego przez „New York Timesa” sondażu pracowni Ipsos MORI, jako ulubionego członka rodziny królewskiej wskazuje go zaledwie 11 proc. Brytyjczyków, mniej niż chociażby obu synów – Williama i Harry’ego, to właśnie Karol ma szansę wprowadzić w Wielkiej Brytanii zmianę na miarę XXI w.

Jego wszechstronne wykształcenie oraz szerokie, zahaczające o architekturę, urbanistkę, środowisko naturalne i przyszłość demokracji deliberatywnej, zainteresowania pozwalają mieć nadzieję, że pod jego panowaniem brytyjska monarchia nie straci na znaczeniu. Przed nim wiele wyzwań, począwszy od uzdrowienia nie najlepszych relacji ze starszym synem. W pewnym momencie to bowiem właśnie książę William był typowany do przejęcia tronu w przypadku śmierci babci. Ostatecznie do tego nie doszło, także dlatego, że pozostali członkowie rodziny nie naciskali na Karola, by ten pozbył się korony.

Nowy król, nowe czasy, nowe wyzwania

Najważniejsze dla niego będzie jednak odegranie roli przywódcy samej rodziny królewskiej. Zmarginalizuje zatem księcia Andrzeja, uwikłanego w skandale seksualne będące konsekwencją przyjaźni z Jeffreyem Epsteinem. Będzie zapewne utrzymywał poprawne stosunki z Meghan i Harrym, pomimo rezygnacji tej dwójki z obowiązków królewskich dwa lata temu. W ciemno można założyć, że Karol III będzie też przynajmniej częściowo kontynuował działalność ekologiczną, którą chlubił się w ostatnich latach.

Po śmierci Elżbiety II, strażniczki nie tylko brytyjskiego tronu, ale też całej idei monarchii, pojawiły się głosy, że Karol będzie latarnikiem, który zgasi światło. Pokaże, że rodzina królewska nie jest nikomu potrzebna, być może nawet dożyje jej neutralizacji w życiu publicznym. Głosy te są jednak przesadzone, bo Brytyjczycy w monarchii widzą więcej niż tylko grupę uprzywilejowanych jednostek. To symbol, być może nawet ostatni, narodowej jedności.

W czasach, gdy po obu stronach Irlandii rządzi partia domagająca się unifikacji wyspy, a Szkocja coraz głośniej przebąkuje o niepodległości, narody Zjednoczonego Królestwa spina osoba monarchy. Karol, człowiek, który całe życie czekał, by objąć tron, zdaje się doskonale to rozumieć. „Boże, chroń Króla” – od czwartku brzmią słowa brytyjskiego hymnu. Będą śpiewane wielokrotnie, choć Karol i bez boskiej ochrony raczej dobrze sobie poradzi.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną