Trzeba przyznać, że zwycięstwo pod Łymaniem wywołało spore poruszenie u obserwatorów. Nic dziwnego, wszak zmieniło sytuację w Donbasie: natarcie Rosjan od Bachmutu po Donieck właśnie straciło sens. Zamiast zamknąć kleszcze i okrążyć ukraińskie siły na południowym brzegu Dońca, idą czołowo, by zepchnąć przeciwnika na północ. Ale nie ma go już do czego docisnąć. Za plecami Ukraińców pojawiła się bowiem spora przestrzeń, którą kontrolują. Ataki pod Bachmutem i Sołedarem, zresztą coraz bardziej anemiczne, okupanci kontynuują chyba siłą rozpędu, bo nikt nie zmienił rozkazu. A prowadzą tylko do strat, które powoli ich przygniatają.
Tymczasem obszar zajęty wokół Łymania jest stopniowo poszerzany. W kierunku na wschód ukraińskie wojska poszły na Torśke, o czym świadczą geolokalizowane zdjęcia, z kolei na północy zajęły wieś Szijkiwka, 25 km na zachód od Swiatowego i ok. 5 km na wschód od Borowej na Oskił. Stopniowo zwiększa się też przyczółek po wschodniej stronie Kupiańska. Ukraińcy zajęli tutaj miasteczko Kiwszariwka. Powolutku trwa więc odpychanie Rosjan od rzeki, z konieczności będą się musieli oprzeć na innej, Krasnej.
W sieci pojawia się coraz więcej zdjęć i filmów ze zniszczonym bądź porzuconym sprzętem różnych typów. Sporo jest czołgów T-80BW, głównie z 4. Kantemirowskiej Dywizji Pancernej Gwardii, której żaden już chyba nie został. Jej czołgiści będą ganiać pieszo w hełmofonach na głowach...