Nie histeryzować! Jak rosyjska propaganda tłumaczy porażki armii na froncie
Rada Federacji, czyli izba wyższa parlamentu, ratyfikowała we wtorek traktaty o przyłączeniu do Rosji czterech okupowanych ukraińskich obwodów. W poniedziałek uczyniła to Duma, a dwa dni później pod umowami podpis złożył Putin. Zabór części suwerennego kraju łamie prawo międzynarodowe, do tego okazał się farsą. Kiedy w piątek 30 września, już po ceremonii podpisania dokumentów z władzami okupacyjnymi, Putin brał udział w okolicznościowym koncercie i śpiewał pod murami Kremla z Z-artystami hymn Rosji, a szefowa Russia Today Margarita Simonian – jak przyznała później w Kanale 1 – płakała ze wzruszenia, Telegram wpadł w histerię z powodu ciężkich strat rosyjskich wojsk pod Łymaniem.
Putin radzi się szamanów
Media społecznościowe huczały od dramatycznych wieści z kotła. Większość brzmiała jednoznacznie: „Przegraliśmy, straciliśmy kontrolę nad rosyjskim miastem”. Równie jasno wskazywano winnych: „Niezależnie od dowódców idiotów garnizon z Łymania to bohaterowie”. „Szkoda, że nie przyszli, nie przysłali posiłków... Szkoda Łymania!”. To parafraza utworu Borysa Griebienszczikowa, lidera kultowej grupy Akwarium. „Żal, podmoga nie priszła, podkreplienia nie prisłali. Nas ostałos’ tolko dwa. Nas s toboju najebali” (Szkoda, że wsparcie nie przyszło, wsparcia nie przysłali. Zostało nas dwóch. Nas w...!).
Kreml tymczasem milczał, a